K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

50 lat teatru Rondo

0

W sobotę, 9 kwietnia, odbył się wieczór wspomnień upamiętniający 50. rocznicę powstania teatru Rondo w Słupsku. W wydarzeniu wzięli udział aktorzy premierowego spektaklu z 1972 roku „Tu Kolumbowe miałem stanowisko…”, a całość dedykowana była założycielowi teatru – Antoniemu „Tośkowi” Franczakowi.

Sobotnie wydarzenie przyciągnęło do Ośrodka Teatralnego Rondo wielu sympatyków, chcących wspólnie świętować 50-lecie powstanie teatru Rondo. Wydarzenie składało się z dwóch części. W pierwszej z nich widzowie mogli zobaczyć interdyscyplinarny projekt Ludomira Franczaka pt. „Gutta”. Jego bohaterką była kobieta z ludu Yoruba o imieniu Gutta, członkini grupy Amazonek z Dahomeju, która we wrześniu 1892 roku przybyła do Pragi.

Druga część zatytułowana „Franczak” i dedykowana była Antoniemu „Tośkowi” Franczakowi, który w 1972 roku reaktywował teatr Rondo. Głos zabrała prezydent Słupska, Krystyna Danilecka-Wojewódzka, która podkreśliła wyjątkowość postaci bohatera wieczoru i jego znaczenie w kulturze Słupska. Prezydent przekazała mu w prezencie od miasta dwa wiklinowe fotele. Następnie na scenie pojawiła się pierwsza obsada Teatru Rondo: Ryszard Hetnarowicz, Zenon Czapski i Jerzy Karnicki, którzy przed 50 laty, w kwietniu 1972 roku wzięli udział w premierze spektaklu „Tu Kolumbowe miałem stanowisko…” według C.K. Norwida. W spotkaniu zabrakło jedynie nieobecnej Krystyny Trojanowskiej i nieżyjącego Macieja Fiderera. Na widowni byli obecni także reżyser Stanisław Miedziewski oraz aktorzy, którzy dołączyli później do teatru: Marek Sosnowski, Wiesław Tęsny oraz Zbigniew Szkudlarek.

Nie zapomniano o innych kolegach, z którymi współpracowano – Andrzeju Szczepłockim oraz nieżyjącym oświetleniowcu Jerzym Jankowskim, zwanym przez kolegów „Ździebło”. Spotkanie obfitowało w wiele zabawnych anegdot. Wszyscy zgromadzeni opowiadali, w jakich okolicznościach stali się aktorami teatru. Wspominali pierwsze lata jego funkcjonowania, pierwsze próby pod okiem Antoniego Franczaka. Wracano pamięcią do spektakli oraz monodramów, które zdobywały liczne nagrody na ogólnopolskich i międzynarodowych festiwalach. Wszyscy wyrazili niezwykłą wdzięczność, twórcy Ronda, który zmienił ich życie.

– Jest między nami monodramista, który jest jedyny w swoim rodzaju. Jest to Antoni Franczak. Proszę państwa, oglądać go na widowni w tym momencie, w którym my graliśmy, obojętnie, czy był to spektakl zespołowy, czy monodram, czy nawet jakaś recytacja, to szkoda, że to nie był czas kamer, telefonów komórkowych, bo nagrywać Tośka wtedy, kiedy on nam pomagał, sterował z widowni swoimi minami, gestami, tego nikt nie powtórzy. Absolutnie – mówił Ryszard Hetnarowicz, dziennikarz, były aktor teatru Rondo.

Wspominano różne miejsca i wydarzenia z przeszłości Słupska, w których brali udział. Była mowa o klubie „Pod rybką”, wyburzonym Starym Teatrze, w którym odbyła się premiera pierwszego spektaklu. Mówiono o poetach, według tekstów których grano spektakle – Bogdanie Chorążuku czy Ireneuszu Iredyńskim. Przywołano także pamięć wielkiego słupszczanina, artysty Stefana Morawskiego. Dawni aktorzy dzielili się wspomnieniami o tym, czego się nauczyli, gdy byli młodzi. Mówili, jak podchodzić do tekstów literackich, jak szukać własnej interpretacji i ukrytego znaczenia w nich zawartych. Mówili też o tym, co zostało z tamtych lat.

– Ten teatr Rondo, zawiązany teatr Rondo, stał się również pewnym kulturotwórczym dla miasta elementem. To tutaj zrodziła się idea tygodni teatralnych w Rondzie, dzięki którym słupszczanie pod nieobecność Teatru Dramatycznego w Słupsku mogli oglądać najwybitniejsze spektakle z całej Polski – mówił Ryszard Hetnarowicz. – To też nawiązanie szerokich kontaktów z innymi teatrami. Bardzo ważne było to, o czym wspomniał Jurek – poszukiwanie swojego miejsca w przestrzeni teatralnej dzięki Blikowi, świadomość ciała, którą w nas Tosiek wpajał. A dlaczego Zenek trafił do Teatru Lalki Tęcza? Z prostego powodu. Tosiek stwierdził – jak to Zenek bardzo ładnie powiedział – że w tym teatrze przyda nam się znajomość manipulowania lalkami.

– Byliśmy tak zżytą grupą, chociaż życie nas rozrzuciło w różne zakątki, że na próby Rysiek dojeżdżał z Gdańska, ja dojeżdżałem z Koszalina, a Wiesiu Tęsny przyjeżdżał na rowerze kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów – wspominał aktor Jerzy Karnicki. – I tak trzy razy w tygodniu się spotykaliśmy. Byliśmy wtedy nie tylko grupą teatralną, byliśmy grupą serdecznych przyjaciół, którzy bardzo chętnie czas ze sobą spędzali.

Opowieść o pierwszych latach funkcjonowania teatru Rondo zakończono na roku 1975, gdy Słupsk stał się stolica nowo utworzonego województwa słupskiego, a Antoni Franczak został zastępcą dyrektora Wojewódzkiego Domu Kultury. Ojcowie założyciele teatru Rondo otrzymali pamiątkowe, limitowane logo z numerem „50”, na pamiątkę tej rocznicy. Kolejne spotkanie wpisujące się w obchody 50-lecia teatru Rondo zatytułowane „Karniło” będzie poświęcone Jerzemu Karnickiem i odbędzie się pod koniec kwietnia w teatrze Rondo. (opr. jwb)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.