Przed z górą dwudziestu laty Ustka pożegnała się z ideą budowy portu jachtowego. W dużej mierze za sprawą ówczesnego wojewody słupskiego Kazimierza Kleiny marina powstała w Łebie. Teraz, wraz z budową portu, pojawiła się szansa na tę turystyczną atrakcję w kształcie oczekiwanym przez wodniaków.
Port jachtowy w Ustce marzył się żeglarzom już w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Niestety, o tym, że powstał w Łebie zdecydowały w dużej mierze względy polityczne i lobby lokalne. Teraz pojawia się szansa na urzeczywistnienie tej idei. Wszystko za sprawą dofinansowania, które Urząd Miejski w Słupsku otrzymał na modernizację i przebudowę falochronów usteckiego portu. Jak informuje Eliza Mordal z Urzędu Miasta Ustka podjęte zostały już pierwsze kroki inwestycyjne. Gotowa jest wstępna koncepcja techniczna, a towarzyszą jej raport o oddziaływaniu na środowisko i decyzja środowiskowa.
Koncepcja mariny zakłada,, że powstanie ona w obecnym awanporcie. Zostanie ona dodatkowo zabezpieczona przebudowanymi falochronami. Przewiduje się, że utworzonych zostanie od 10 do 120 miejsc postojowych dla jachtów o długości do 15 metrów oraz około 10 miejsc dla jednostek nawet 20-metrowych. Żeglarzy na pewno ucieszy pełne zaplecze sanitarno-bytowe oraz slip służący wodowaniu jednostek.
W tej chwili w usteckim porcie z miejsc postojowych korzystać może jedynie 30 jachtów rezydenckich. To zdecydowanie za mało w stosunku do zgłaszanych potrzeb. Większość jednostek zawijających do Ustki turystycznie lub nawet ze względu na niekorzystne warunki cumowała przy Nabrzeżu Władysławowskim i od strony Bulwaru Portowego. Pomimo skromnych warunków do usteckiego portu zawinęło w zeszłym roku ponad 500 jednostek nie tylko z basenu Morza Bałtyckiego. Szacuje się, że w tym roku ta liczba zostanie znacznie przekroczona.
Według wstępnych kalkulacji budowa mariny ma kosztować maksymalnie 8 milionów złotych. Jej powstanie w głębi lądu pochłonęłoby 5 razy więcej. (rkh)
