W Lasku Południowym w Słupsku odbyły się uroczystości upamiętniające przymusowych robotników rozstrzelanych przez Niemców w 1945 roku. W obchodach udział wzięli przedstawiciele władz samorządowych miasta i regionu oraz mundurowi.
Do mordu 22 robotników doszło 7 marca 1945 roku tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Słupska. Robotników wyprowadzono ze słupskiej filii obozu Stutthof i ulicami miasta poprowadzono do Lasku Południowego, gdzie doszło do kaźni. Piętnastu zabito strzałem w tył głowy, a pozostali zginęli od uderzenia w głowę tępym narzędziem. Jedną osobę zagrzebano żywcem. Dziś jak co roku w miejscu tragedii uczczono pamięć ofiar tej zbrodni.
– Pamięć jest bardzo ważna dla każdego narodu, dla naszego także. W zasadzie cały naród polski został dotknięty działaniami wojennymi, ja też w rodzinie mam takie osoby – mówił podczas uroczystości w Lasku Południowym Mariusz Łuczyk, wicewojewoda pomorski. – Cały nasz naród po wojnie był dzieckiem wojny, był skutkiem tych działań, które ze strony Sowietów jak i Niemców doprowadziły do eksterminacji dużej części narodu polskiego.
Na terenie Słupska znajdowało się łącznie pięć obozów przejściowych, w tym obóz dla dzieci i kobiet, który zlokalizowany był przy dzisiejszej ulicy Deotymy.
– To wielki zaszczyt móc publicznie wspominać dzieje naszego narodu – mówił podczas uroczystości przy pomniku w Lasku Południowym wiceprezydent Słupska Marek Goliński. – Niestety uroczystości, jakie towarzyszą nam co roku, są smutne. Więcej smutnych niż radosnych uroczystości obchodzimy ze względu na to, co działo się w czasach, w których oczekiwaliśmy tej upragnionej niepodległości, w których przeżywaliśmy jako wspaniały przecież naród polski niejedną wojnę, niejednego zaborcę, niejednego najeźdźcę. Ciężko nam również było jako Polakom po wojnie.
Tragedia nazywana jest często słupską Golgotą. Dziś w miejscu zbrodni stoją 22 kamienne słupy, które upamiętniają ofiary niemieckiej zbrodni. (opr. jwb)
