Słupski PKS informuje o wrześniowym rekordzie frekwencji w przewozach pasażerskich, licząc od początku pandemii covid-19. Z badań przewoźnika wynika, że podróżni coraz chętniej korzystają z usług PKS w komunikacji regionalnej i przesiadają się z własnego transportu na zbiorowy. Jednak ruchy cen na rynku paliw i postępująca inflacja mogą stać się w pewnym momencie czynnikami hamulcowymi w utrzymaniu tej zwyżkowej tendencji. Na razie wyniki napawają optymizmem, ponieważ regionalne kursy wybrało łącznie we wrześniu ponad 119 tysięcy osób. Jak podaje słupski PKS, jest to wynik lepszy niż w jakimkolwiek innym miesiącu od momentu, kiedy zanotowano pierwsze przypadki koronawirusa.
– Zauważalnie wzrosło nam także zainteresowanie biletami miesięcznymi, bo sprzedaliśmy ich ponad dwa tysiące. Czyli witamy nowych stałych pasażerów – mówi prezes PKS Słupsk Piotr Rachwalski. – To dobrze wróży nam na resztę roku.
.
Wysoka liczba pasażerów, którzy wybrali linie regionalne, jest dla firmy tym większym osiągnięciem, że na początku roku z usług słupskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej zrezygnował po 40 latach współpracy powiat lęborski.
– Tak więc mimo że ubyło nam linii, bo w Lęborku obsługiwaliśmy dużą siatkę połączeń, to liczba pasażerów jest mniej więcej tak wysoka, jak przed wprowadzeniem lockdownu w Polsce – precyzuje Piotr Rachwalski. – To pokazuje, że mieszkańcom regionu zależy na publicznym transporcie i coraz chętniej korzystają z autobusów PKS.
.
Niestabilny rynek cen paliw, coraz wyższe koszty utrzymania taboru i inflacja pozostają wciąż dużym wyzwaniem dla zarządu słupskiej spółki, mimo pozytywnych efektów dotychczasowej działalności i wzmocnienia grupy odbiorców usług. Niektórzy przewoźnicy w kraju w związku z bardzo trudną sytuacją ekonomiczną decydują się na redukcję liczby utrzymywanych linii, inni – jak PKS Wałcz – po kilkudziesięciu latach funkcjonowania na rynku przewozowym likwidują działalność. (jwb)
