K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Elektromobilny balast MZK?

1

Lawinowo rosnące ceny energii elektrycznej stawiają pod znakiem zapytania ekonomiczny sens wprowadzania na linie komunikacji publicznej autobusów elektrycznych. Do tego dochodzą ograniczenia techniczne w ich eksploatowaniu, a także funkcjonalności.

Na te aspekty zwracaliśmy już uwagę w materiale z 13 czerwca tego roku, gdy stawiane było pytanie, czy elektromobilny oznacza nieekonomiczny. Marcin Gromadzki, który ten rodzaj środków transportowych promował w Słupsku i zachęcał samorząd miasta do pójścia drogą przez niego wskazaną, podkreślał, że elektromobilność jest coraz bardziej opłacalna. Obecnie z tych samych źródeł słychać głosy o konieczności ustawowego przyjęcia przez państwo mechanizmu dopłat do energii elektrycznej wykorzystywanej na potrzeby utrzymania elektrycznego transportu publicznego. Już teraz ceny energii powodują, że w niektórych miastach ograniczane są kursy taboru tramwajowego, a w godzinach nocnych zamiast tramwajów jeżdżą autobusy spalinowe. W tej sytuacji nie można sobie nie stawiać pytania o to, czy dalsze brnięcie w autobusy elektryczne ma sens. Szczególnie w kontekście gospodarowania pieniędzmi publicznymi.

Podstawowym błędem było wchodzenie w coś, co nie jest sprawdzone w praktyce – uważa Marcin Banach, specjalista transportu. – Dla mnie niedopuszczalne jest forsowanie elektromobilności, która wykazała już swoją absolutną nieekonomiczność, nieekologiczność i nie wnosi żadnej wartości dodanej. W moim przekonaniu głównym celem eklektromobilności jest pogłębienie rynku motoryzacyjnego. Jeżeli ustanowimy obowiązek wymiany taboru do jakiejś arbitralnie wyznaczonej daty, to nagle okaże się, że głębokość naszego rynku robi się taka, jak w czasach początków motoryzacji i słynnego modelu Forda T. Absolutnie nie mogę zgodzić się z tym, że jeśli już w to weszliśmy, to teraz należałoby – w myśl zasady leczenia kaca klinem – jeszcze zaangażować w to środki budżetowe. Jest to absolutnie niedopuszczalne. Rozumiem, że należy dotować transport publiczny w sensie usług, chociaż i to należy racjonalizować, natomiast niedopuszczalne jest dotowanie określonego produktu.

Marcin Banach zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz, która jest charakterystyczna dla promotorów elektromobilności. Jeśli elektromobliność „na wtyczkach” okazuje się kompletnym niewypałem, to teraz pojawia się pomysł elektromobliności z własną elektrownią, czyli tak zwane pojazdy wodorowe. Jednocześnie podkreśla się, że jest to technologia bardzo droga.

Rozumiem jeszcze, że wodór wykorzystywany będzie do zasilania silników spalinowych – zaznacza Marcin Banach. – Czyli utrzymujemy motoryzację spalinową, tylko zmieniamy paliwo na zdecydowanie bardziej ekologiczne, choć kosztowne. Z drugiej strony mamy perspektywę rozwoju innych paliw alternatywnych, niekopalnych. Mamy przecież naftę syntetyczną, czyli paliwo, które w trakcie produkcji absorbuje dwutlenek węgla. Według stanu mojej wiedzy nie ma bardziej ekologicznego paliwa. Z punktu widzenia interesu publicznego nie znajduję żadnych przesłanek do dalszego forsowania elektromobilności, która w tym momencie skapitulowała. Uwolnione ceny energii elektrycznej są nie do przeskoczenia dla elektromobilności.

Tyle ekspert, natomiast w Słupsku takich obaw nikt nie zgłasza. Scania, zgodnie z sugestiami promotora elektromobilności, już wdrożyła produkcję sześciu autobusów elektrycznych, które w przyszłym roku wyjadą na ulice miasta. Drobne wątpliwości budzi jedynie ich kolorystyka. Na szczęście przy okazji zmiany gustu słupszczan przemalowanie pojazdów może być wydatkiem niewielkim. (hrk)

DyskusjaJeden komentarz

  1. Panie Redaktorze, ale po co ten kurtuazyjny znak zapytania w tytule? A zupełnie serio: wątpliwości zostały rozwiane. Król jest nagi. Elektromobilność wbrew twierdzeniom Gromadzkiego nie jest coraz tańsza. Jest na tyle droga, że wymaga finansowej kroplówki. Słupsk ratuje tylko to, że tabor elektryczny będzie stanowił zaledwie 10 procent floty i nie zadziała tu efekt skali. Z jednej strony dobrze, ale z drugiej źle – bo przydałby się władzom Słupska kubeł zimnej wody na rozpalone wizją elektromobilności głowy.