Poprzewracane drzewa, połamane gałęzie, zerwane dachy, zatrzymany ruch kolejowy i podtopieni to efekt wichury i ulewy, które w miniony czwartek i piątek przeszły nad regionem słupskim. Strażacy interweniowali prawie 50 razy.
Wichura, która w ostatnich dniach przeszła nad Słupskiem i okolicami wyrządziła wiele szkód. Strażacy Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku interweniowali 49 razy. Najczęstszymi powodami wezwań były powalone przydrożne drzewa i połamane gałęzie. Doszło także do uszkodzenia dachów oraz kilku podtopień ulic, w tym przejazdu pod wiaduktem na ulicy Szczecińskiej.
– Najbardziej spektakularne zdarzenie miało miejsce przy ulicy Madalińskiego, gdzie jedno z drzew upadło na zaparkowany samochód – informuje mł. kpt. Piotr Basarab, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku. – Zniszczenia były dosyć duże, ale nikt nie ucierpiał w tym zdarzeniu. Pod koniec wichury miały miejsce silne opady deszczu i doszło do dwóch podtopień, między innymi pod wiaduktem w Damnicy i wiaduktem na ulicy Szczecińskiej w Słupsku. Skutki tego zdarzenia usuwaliśmy poprzez wypompowywanie wody. Ponadto doszło do kilku uszkodzeń dachów. Największe w Redzikowie, gdzie dach został częściowo zerwany z budynku.
Przejściowe gradobicia i wiatr wiejący w porywach z prędkością nawet 100 km/h uszkodził też m.in. elewację i fragment dachu kamienicy przy ulicy Ludwika Zamenhofa. Tam również interweniowała straż. Odnotowano też opóźnienia w kursowaniu pociągów na trasie do Gdyni.
– Doszło do upadku drzewa na linię kolejową relacji Szczecin – Gdynia i zanim interweniowała straż pożarna, trzeba było wstrzymać ruch pociągów – mówi mł. kpt. Piotr Basarab. – Na szczęści obyło się bez dłuższej przerwy. W ciągu 15 minut usunęliśmy wiatrołom i linia kolejowa była przejezdna. Pociąg ruszył w kierunku Gdyni. To było utrudnienie dla pasażerów tego składu.
Nikt z mieszkańców miasta nie ucierpiał w wyniku silnych porywów wiatru. (opr. rkh)
