Zjawisko opuszczania Słupska przez młodych mieszkańców nie zanika, a wręcz narasta. O to w jaki sposób radni chcą pohamować ten proces spytaliśmy Bogusława Dobkowskiego, radnego z Klubu Radnych Platformy Obywatelskiej.
Zjawisko opuszczania Słupska przez młodych mieszkańców nie zanika, a wręcz narasta. Wyjazdy uwarunkowane są głównie dalszą edukacją. W większych miastach są lepsze uczelnie. Ukończenie ich w połączeniu z obyciem w środowisku dużego miasta daje znacznie większe możliwości niż te, które oferuje Słupsk. Radny Bogusław Dobkowski za jeden z celów cel w trakcie obecnej kadencji postawił sobie zatrzymanie młodych w mieście. Jakie więc podejmuje kroki w tym kierunku i co myśli o obecnej sytuacji miasta?
– Są trzy powody uciekania młodych ze Słupska – uważa Bogusław Dobkowski, radny klubu PO. – Pierwszy to uczelnia. Zawsze mówię, że uczelnia jest obok Słupska, a nie razem. Mało jest współpracy. Uczelnia kształci w jednych kierunkach, a nasz rynek pracy potrzebuje w całkiem innych kierunkach. Patrzę chociażby po przetargach. Wygrywają Gowidlino, Sierakowice, a nawet jeszcze dalej w głąb. A czemu nie Słupsk, pytam.
Według radnego problemem jest też rozbieżność specjalizacji kształcenia z potrzebami rynkowymi.
– Ale również na poziomie średnim. Zasadnicze szkoły, technika nie maja naboru. U nas jeszcze oszałamia tytuł magistra. Nie chcę wymieniać konkretnego zawodu, ale, powiedzmy, przedmioty ogólne typu historia, geografia i tak dalej. One są bardzo ważne, bardzo potrzebne, ale jeżeli mamy pięćdziesięciu ludzi bezrobotnych w tym zawodzie, to po co kształcić kolejnych pięćdziesięciu? Kiedyś rozmawiałem z jednym z profesorów i mówię: rozwijajcie nowe kierunki. No i akurat jeden nowy powstał, pielęgniarstwa. Tylko, że trochę mało był rozreklamowany, bo nasz szpital szukał pielęgniarek, a to przecież kompletny absurd. Która pielęgniarka przyjdzie z Trójmiasta do Słupska za trochę inne pieniądze? – retorycznie pyta radny.
Kolejnym argumentem przemawiającym za tym, aby opuścić miasto jest jego sytuacja mieszkaniowa. Chodzi przede wszystkim o ceny wynajmu i koszty utrzymania.
– Wynajęcie pokoiku to tysiąc złotych, a utrzymanie drugi tysiąc – wylicza radny Dobkowski. – On nie zarobi tyle, a rodziców nie wszystkich stać. Druga sprawa to te hasła: mieszkania dla młodych czy mieszkanie plus. To są tylko puste hasła. W Słupsku nie zbudowano ani jednego mieszkania dla młodych i nie zbudowano mieszkania plus. Akurat mam takie małe mieszkanko u siebie. Przyszedł chłopak z dziewczyną, dziecko im się poczęło, a zdolności kredytowych nie ma. Czy on ma szanse uzyskać mieszkanie bez pomocy państwa, bez pomocy miasta? No nie wiem.
Radny mówi jasno, że aby zatrzymać młodych, trzeba zapewnić im warunki pozwalające na samodzielne funkcjonowanie.
– Trzeba zbroić tereny – podkreśla Bogusław Dobkowski. – Między ulicami Legionów Polskich i Banacha jest całe duże osiedle na którym są jeszcze szamba. Tak miasto dba o uzbrojenie. Tam, bo wyżebraliśmy u Biedronia, że trochę płyt tam położono. Jak na budowie się jeździ, a to niby ulice. Tam chodzika nie ma ani jednego metra kwadratowego. Lampy oświetleniowej nie ma żadnej. Jak stamtąd dziecko czy kobieta dotrze po zmierzchu do miasta?
Podkreśla, że aby miasto było atrakcyjne i zachęcało do pozostania tutaj, lub powrotu po latach nauki, konieczne jest odpowiednie zarządzanie dostępnymi finansami.
– Trzeba iść na rozwój i tam inwestować, gdzie to szybko się zwraca. Nawet jeżeli ta działka taniej będzie sprzedana, to ten człowiek będzie tutaj trzydzieści lat mieszkał, tutaj płacił podatki. To wiele cenniejsze dla miasta niż to, że dzisiaj te parę tysięcy z niego dla miasta wycisnęli – uważa radny.
Są to tylko fragmenty rozmowy. Całość zaprezentujemy po kolejnym wydaniu Faktów Dnia. (opr. rkh)