Przed miesiącem informowaliśmy o latarniach, które stawiane są tuż przy krawężnikach jezdni. Często „wyrastają” one na obwodach rond. Wystarczyły niewielkie opady śniegu, by w jedną z nich uderzył samochód. Latarnię trzeba było zdemontować.
Niepokój kierowców umiejscowieniem latarni oświetlających słupskie ulice tuż przy ich krawężnikach znalazł odzwierciedlenie w materiale opublikowanym przez nas nieco ponad miesiąc temu. Projektantom tego układu wytykano przede wszystkim słupy oświetleniowe stojące na zewnętrznych łukach rond. Zagrożenie wynikające bezpośrednio z takiego ich usytuowania mogło dać znać o sobie w sytuacji śliskiej nawierzchni – czy to z powodu marznącej mżawki, czy innych zjawisk atmosferycznych. Zwłaszcza w mieście, które nie słynie z szybkiej reakcji służb utrzymania dróg. W minioną środę okazało się, że wystarczyło błoto pośniegowe, by samochód wpadł w poślizg i uderzył w latarniany słup właśnie na jednym z rond ringu. Skutek jest taki, że słup trzeba było zdemontować. Z ziemi wystaje jedynie pozostawiony po nim kikut.
Wypada się tylko cieszyć, że zima wykazuje się łaskawością dla służb drogowych, bo inaczej większa liczba latarń mogłaby wymagać… postawienia ich na nowo. (rkh)