Na cztery kolejki przed zakończeniem rozgrywek Futsal Kobylnica Extraliga.pl zespół Dziki Dom doznał drugiej porażki. Tym razem przegrał 3:5 z liderem rozgrywek zespołem Solczi Trans, który zmierza po mistrzostwo ligi.
Mecz piątej kolejki Futsal Kobylnica Extraliga.pl pomiędzy zespołami Dziki Dom, a Solczi Trans miał być hitem kolejki. Spotkanie rozpoczęło się bardzo nerwowo i chaotycznie. Po obu drużynach widać było stawkę meczu, a emocje między zawodnikami często brały górę nad grą. W takich sytuacjach sędziowie byli bezwzględni i nie żałowali kartek. Częściej oglądali je piłkarze zespołu Dziki Dom. Tak właśnie wyglądała pierwsza połowa meczu, która zakończyła się prowadzeniem zespołu Solczi Trans 2:1. Bramki w pierwszej połowie zdobyli Maciej Dawid dla drużyny Dziki Dom, a dla Solczi Jarosław Felisiak i Karol Petrus. Druga połowa wyglądała już zdecydowanie lepiej. Otrzymane kartki ostudziły nieco agresję w grze obu zespołów. Obie drużyny stworzyły już w tej części pasjonujące widowisko – było dużo dobrych akcji i okazji do zdobycia bramek. Skuteczniejsi byli zawodnicy Adriana Solczaka, którzy trzykrotnie pokonali Rafała Milczarka, golkipera Dzikiego Domu. Dwie bramki w 26 i 33 minucie strzelił Marcin Kozłowski, a w 27 Szymon Gołaszewski. Dla podopiecznych Karola Czubaka i Dariusza Czechowskiego bramkę w 25 minucie strzelił Maciej Dawid, a w ostatniej sekundzie Maciej Miecznikowski zniwelował rozmiary porażki na 5:3 dla zespołu Solczi Trans. Jak powiedział jeden z organizatorów rozgrywek, pojedynki między tymi zespołami nie od dziś przyprawiają o dreszczyk emocji.
Karol Czubak, menedżer drużyny Dziki Dom stwierdził, że był to kit kolejki zamiast być hitem. Według niego nie popisali się sędziowie, którzy gwizdali na korzyść Solczi.
– Miał być bardzo dobry mecz, bo dwie dobre drużyny miały zagrać ze sobą, ale dwóch panów chciało być bohaterami i ustalili wynik meczu – nie ukrywał żalu Karol Czubak. – W drugiej połowie wszystko trochę się uspokoiło. Może dlatego, że pan sędzia już tak wpłynął na wynik, wykartkował cały nasz sztab trenerski i dwóch czy trzech zawodników z naszej drużyny, że woleliśmy już odpuścić niż dawać kolejny pretekst panu sędziemu, który dzisiaj był słabo dysponowany. Kartki nam pokrzyżowały plany, ale w następnych meczach nie zamierzamy odpuszczać i będziemy walczyć do końca.
W pozostałych meczach piątej kolejki nie było już tak ostrych spięć na parkiecie. Bardzo wyrównany mecz rozegrały drużyny Iron Gates i Gminy Kobylnica. Doskonale rozpoczęli spotkanie zawodnicy Iron, którzy w 4 minucie objęli prowadzenie po golu Bartłomieja Czerniło. Już minutę później Jarosław Luliński doprowadził do wyrównania, drugą bramkę dla Kobylnicy w 8 minucie ponownie zdobył Luliński. Po zmianie stron gra nadal była wyrównana. Obie drużyny strzeliły po dwa gole, dla Kobylnicy strzelił Dorian Jarest, a dla Iron Gates Arkadiusz Kaczmarek i Mateusz Steńczyk. Tak więc trzy punkty trafiły do drużyny z Kobylnicy, która ostatnio była w małym kryzysie. Powody do zadowolenia, a tym samym poprawienia swojego miejsca w tabeli, miała Akademia Pomorska, która wygrała 6:2 z zespołem Orły Team. Z kolei drużyna Truck Team po wygranym meczu 8:2 z zespołem Indykpol umocniła się na trzeciej pozycji w tabeli. Właśnie z zespołem Track Team już w sobotę (1 lutego) Dziki Dom zmierzy się o być albo nie być na podium. (opr. rkh)