Park Krajobrazowy Dolina Słupi otrzymał odznaczenie „Zasłużony dla Polskiego Związku Wędkarskiego”. Wyróżnienie jest docenieniem wkładu pracowników parku w ochronę ekosystemu rzeki Słupi.
Pamiątkowy dyplom oraz medal Polski Związek Wędkarski przekazał Marcinowi Millerowi, kierownikowi Parku Krajobrazowego Dolina Słupi. Wyróżnienia to swego rodzaju podziękowanie za wieloletnie zaangażowanie w ochronę ekosystemu rzeki Słupi.
– Odbieramy to wyróżnienie jako docenienie naszej pracy na rzecz ochrony przyrody, a przede wszystkim rzeki Słupi i jej doliny, ponieważ nasz park jest jedynym w województwie parkiem typu dolinnego i swoje działania ochronne koncentrujemy właśnie w dolinie Słupi – mówi Marcin Miller, kierownik Parku Krajobrazowego Dolina Słupi. – Skupiamy się na ochronie najcenniejszych walorów tej rzeki, a są nimi między innymi ryby łososiowate, wędrowne gatunki, które tu występują, czyli łosoś atlantycki i troć wędrowna. Nasz park w ciągu wielu lat podjął wiele działań, aby ochronić zasoby tych gatunków.
Pracownicy Parku Krajobrazowego Dolina Słupi podjęli wiele działań wspierających wędkarzy, m.in. pomagają w prowadzeniu zarybień, a także monitorują gniazda tarłowe.
– Na uwagę zasługuje fakt, że w dorzeczu Słupi zainicjowaliśmy tworzenie pierwszych w Polsce sztucznych tarlisk dla łososia i troci – podkreśla Marcin Miller. – Słupia jest jedyna rzeką w Polsce, w której stwierdza się naturalny skuteczny rozród łososia atlantyckiego, gatunku, który kiedyś wymarł na terenie całego kraju i teraz jest restytuowany. Największe tarliska łososia są poniżej Słupska, w rejonie Bydlina, Charnowa i Wodnicy. Oprócz budowy sztucznych tarlisk, braliśmy udział w udrażnianiu rzeki, konkretnie węzła wodnego w Słupsku. Wraz z PZW udało nam się udrożnić bariery hydrotechniczne. Słupski związek wędkarski wybudował w 2001 roku przepławkę przy jazie głównym, natomiast nasz park w 2006 roku wybudował skutecznie działającą przepławkę przy elektrowni wodnej, przy starych zakładach zbożowych. Obie przepławki wyposażyliśmy w skanery do liczenia ryb, które monitorują wędrujące gatunki. Nagrywają też filmy, a więc jest to bardzo duży materiał dla wzbogacania wiedzy. W oparciu o to, mogę się pochwalić, powstał już doktorat naszego kolegi. Oprócz tego pomagamy w prowadzeniu zarybień gatunkami szlachetnymi. Wraz z PZW nasi pracownicy zarybiają cieki dorzecza Słupi łososiem atlantyckim i trocią wędrowną. Dokonujemy również monitoringu gniazd tarłowych w ramach prowadzonych jesienią warsztatów tarliskowych dla studentów kierunków rybackich.
Niemniej jednak pracownicy parku borykają się z różnego rodzaju trudnościami w swojej codziennej pracy. Jednym z nich jest funkcjonowanie rzeki Słupi jako korytarza ekologicznego, czyli struktury, która umożliwiałaby swobodne poruszanie się zwierząt. Innym, niezwykle trudnym do rozwiązania problemem jest działalność kłusowników.
– Niestety, kłusownictwo pozostaje wciąż bardzo dużym problemem – przyznaje Marcin Miller. – I to zarówno w dorzeczu Słupi, jak i większości pomorskich rzek. Ponieważ wpływają tu na tarło, a i bytują ryby szlachetne o wysokich walorach smakowych, są one masowo wyławiane przez kłusowników. Ten problem się nasila głównie dlatego, że kłusownicy dysponują coraz bardziej przemyślnymi narzędziami połowowymi. Ostatnio stwierdzamy, że w naszych rzekach kłusuje się za pomocą prądu.
Rozwiązaniem zjawiska kłusownictwa mogłyby być dotkliwsze kary, ale warto też pamiętać o tym, by nie kupować troci nieznanego pochodzenia. Brak rynku zbytu może również zniechęcać kłusowników. (opr. rkh)