W słupskim schronisku dla zwierząt zaczyna brakować suchej karmy dla psów. Niestety w obiekcie nadal nie działa kuchnia, więc pracownicy placówki proszą słupszczan o wsparcie.
Jak już wcześniej wspominaliśmy, słupskie schronisko okazało się bublem architektonicznym, a jednym z braków jest kuchnia nienadająca się do użytku. W związku z tym zwierzęta cały czas są karmione suchą karmą. Niestety zapasy zgromadzone w magazynach powoli topnieją, a z uwagi na pandemię placówka jest pozbawiona wsparcia ze strony chociażby szkół.
– Największym naszym problemem jest topniejąca ilość suchej karmy dla psów, głównie z tego powodu, że na dzień dzisiejszy karmimy zwierzęta właśnie suchą karmą. A to dlatego, że nie możemy jeszcze rozpocząć gotowania – mówi Marta Śmietanka, kierownik schroniska dla zwierząt w Słupsku. – Natomiast i tak w sezonie jesienno-wiosennym zazwyczaj karmimy psiaki suchą karmą. Chcemy, aby aby ta karma była zdrowsza, nie była narażona na warunki atmosferyczne, gotowana natomiast szybciej się psuje. Niestety nasze magazyny bardzo nam już stopniały. Sytuacja z koronawirusem i zagrożeniem epidemicznym w kraju sprawiła, że nie odwiedzają nas szkoły ani przedszkola, które bardzo nas wspierały, zawsze mogliśmy na nie liczyć, stąd też nigdy wcześniej nie mieliśmy problemów z zapewnieniem płynności suchej karmy. Ale na dzień dzisiejszy już trochę zaczyna nam jej brakować.
Pracownicy schroniska przypominają, że karma dostarczana do placówki powinna być średniej jakości.
– Staramy się, żeby nasze psiaki jadły karmę średniej jakości, żeby nie była to karma typowo marketowa, najniższej jakości, ponieważ one po niej chorują. Mamy też około 70 procent psów w schronisku, które są zwierzętami starszymi, z różnymi schorzeniami, więc warto, żeby karma dla nich była trochę lepsza, bo to służy ich zdrowiu – mówi kierowniczka schroniska.
W słupskich schronisku przebywa aktualnie około 130 psów. (opr. jwb)
