Mieszkańcy bloków przy ulicy Fałata w Słupsku od kilku miesięcy walczą z brakiem oświetlenia na swojej ulicy. STBS i ZIM nie chcą wziąć za to odpowiedzialności, a ulica tonie w ciemnościach.
Od prawie pół roku mieszkańcy bloku nr 10 przy ulicy Fałata w Słupsku nie mają oświetlenia ulicznego. Podobna sytuacja jest przy bloku nr 9. Lampy zdemontowano i od tego czasu po zmroku na ulicy panuje ciemność. Jeszcze podczas długich letnich dni problem nie doskwierał tak mocno, ale jesień i szybko zapadający zmrok znacznie pogorszyły sytuację mieszkańców. Lokatorzy bloków zwrócili się z prośbą o pomoc do STBS i ZIM, jednak jak na razie bezskutecznie.
– Już wcześniej kierowane były pytania, ale trwa przepychanka: TBS – że to teren ZIM-u, ZIM – że TBS-u. W ostatni piątek złożyliśmy pismo do pani prezydent, dzisiaj do TBS z podpisami mieszkańców, żeby coś z tym zrobić. Tutaj o godzinie 16, 17 naprawdę jest ciemno, nic nie widać. Kiedy idziemy wyrzucić śmieci czy wychodzimy z psem, musimy sobie świecić latarkami. Nie wiemy, gdzie udać się o pomoc i kogo prosić – mówi Maciej Kos, mieszkaniec ulicy Fałata.
W rozmowie telefonicznej prezes STBS Krzysztof Kido przyznał, że za oświetlenie w tym rejonie odpowiada miasto. Natomiast ZIM odpowiada, że to sprawa między spółką mieszkaniową a operatorem Energa. Mieszkańcy czują się pokrzywdzeni, bo po 20 latach zostali pozbawieni oświetlenia.
– Na przykład ulica Szafranka w Słupsku też należy do TBS, ale tam wszystko jest pięknie oświetlone. Nie wiem, czym różni się ulica Fałata od Szafranka, to chyba już tajemnica pana prezesa – mówi lokator mieszkania przy ulicy Fałata.
Jak na razie nic nie wskazuje na szybkie załatwienie problemu. Wygląda na to, że mieszkańcy bloków przy ulicy Fałata będą musieli uzbroić się w cierpliwość. I latarki. (opr. jwb)