W tym roku monitoring wizyjny Słupska wzbogacił się o 80 kamer, które uzupełniły dotychczasowy system składający się z 43 kamer. To uzupełnienie kosztowało miasto niespełna 500 tysięcy złotych, które przeznaczone zostały między innymi na montaż urządzeń wizyjnych i transmisyjnych. Jak się okazuje nie są one własnością miasta.
Przypomnijmy. Podczas ubiegłorocznej październikowej sesji Rady Miejskiej w Słupsku zapadła decyzja o przeznaczeniu 500 tysięcy złotych na rozszerzenie monitoringu wizyjnego miasta o 80 kamer. Procedura przetargowa musiała wprawić w osłupienie, bo termin realizacji tego zadania wyznaczono na 27 grudnia 2019 roku, czyli wykonawca miał niespełna miesiąc na wywiązanie się z umowy. Jeżeli weźmie się pod uwagę, że miasto nie dysponowało niezbędnymi kamerami ani oprzyrządowaniem, to termin można uznać za nierealny. Podczas ówczesnej sesji prezydent Krystyna Danilecka-Wojewódzka przekonywała, że monitoring wzmocni poczucie bezpieczeństwa mieszkańców. Czuwanie nad nim spoczywać będzie na strażnikach miejskich, w siedzibie których znajdzie się centrum monitoringu. Prezydent wiedziała już, jakie zadania i jakim sprzętem będą realizowane.
– Jakie zadania obejmiemy – wyliczała Krystyna Danilecka-Wojewódzka, prezydent miasta. – po pierwsze usługę transmisji danych z tych punktów obserwacyjnych, usługę zapisu i podglądu, co jest bardzo ważne, usługę podtrzymywania monitorowania oraz serwisu utrzymania i wsparcia. Jeżeli chodzi o poziom techniczny kamer, będą one miały wysoką rozdzielczość Full HD, będą podłączone z centrum monitoringu za pomocą technologii światłowodowej. Centrum podglądu z tym zasilaniem awaryjnym tak, żebyśmy nie byli zaskoczeni brakiem prądu, wyposażone będzie w trzy monitory 60-calowe z wysoką rozdzielczością obrazu. Te kamery będą obsługiwane przez strażników miejskich i to będzie zadanie dla nas na najbliższy czasokres, bo jeżeli chcemy, żeby one były gwarantem pełnego bezpieczeństwa i szybkości działań w przypadku dostrzeżonych anomalii w zachowaniach osób, przedmiotów, to musi być szybka reakcja. W związku z tym w najbliższych latach na pewno będziemy musieli zwiększyć zatrudnienie, ale mogą to być etaty także niemundurowe, żeby nie odciążać strażników od monitorowania miasta bezpośredniego. Takie są nasze założenia. Chcemy się zmieścić w tych 500 tysiącach i chcemy mieć poczucie, że nie udajemy, że mamy monitoring, tylko tak naprawdę realnie go będziemy mieli.
Podczas tej październikowej sesji większość radnych zainteresowana była miejscami, które kamery będą ogarniać. Jedynie radny Łukasz Jaworski zapytał, do kogo będą należały światłowody, ale na to pytanie odpowiedzi nie otrzymał. Ten fakt oraz brak wzmianki w umowie miasta z wykonawcą wyłonionym w przetargu na temat własności sprzętu monitoringowego skłonił nas do zapytania kierownictwa ratusza o to, do kogo należy te 80 kamer, które najprawdopodobniej zastało zakupione za pieniądze podatników. Z przekazanej nam odpowiedzi podpisanej przez wiceprezydent Martę Makuch jasno wynika, że „właścicielem elementów monitoringu wizyjnego składającego się z 43 kamer, oprogramowania oraz instalacji kablowej je obsługujących jest Miasto Słupsk, zaś właścicielem elementów monitoringu składającego się z 80 kamer, oprogramowania oraz instalacji kablowej je obsługujących jest firma SYSTEMY Dawid Krętkowski”. Jasno z tego wynika, że ta firma stała się de facto monopolistą świadczenia usługi transmisji obrazu oraz konserwacji i utrzymania w stałej sprawności eksploatacyjnej Systemu Monitoringu Wizyjnego Miasta Słupska. Może nie tylko dyktować ceny świadczonej usługi, ale też po wywiązaniu się z jednej umowy na przykład nie podpisać kolejnej, a w konsekwencji zabrać kamery, zwinąć światłowody, ogołocić centrum monitoringu z oprogramowania, monitorów i… pozostawić miasto ślepe. Na razie tak się nie stało, bo w październiku tego roku firma SYSTEMY podpisała z miastem roczną umowę na monitoringową usługę za ponad 138 tysięcy. Osiemdziesięciu kamer użyczy za darmo. (opr. rkh)
