Podopiecznym słupskiego schroniska dla zwierząt zima nie daje się we znaki. Czworonogi mają ogrzewane boksy i dostają ciepłe posiłki. Jednak niezmiennie psy i koty czekają na nowy dom, bo ciepły boks nie zastąpi rodzinnego ciepła.
Aktualnie w słupskim schronisku przebywa ponad 110 psów i około 60 kotów. Jest to pierwsza zima zwierzaków w nowym obiekcie. Podczas sierpniowej kontroli przeprowadzonej w budynku zastanawiano się m.in. jak będzie funkcjonować ogrzewanie i czy budynek, mimo licznych wad, zda egzamin zimą. Okazuje się, że na szczęście zwierzaki mają przyzwoite warunki.
– Psiaki mają boksy ogrzewane wewnątrz i jeżeli jest im chłodno, to mogą się schować – informuje Marta Śmietanka, kierownik schroniska dla bezdomnych zwierząt w Słupsku. – Ogrzewanie działa 24 godziny na dobę, tak więc zarówno psy, jak i koty i schroniskowy szpital są ogrzewane. W miarę możliwości gotujemy psiakom ciepłą zupę, żeby mogły zregenerować ubytki energii.
Niestety koszty ogrzewania i gotowania są spore. Rachunek za zużycie gazu w grudniu wyniósł niemal 17 tys. zł. Dzięki utworzonej zbiórce kwotę udało się szybko uzbierać, jednak zima dopiero się zaczęła. Pracownicy schroniska zachęcają także do adopcji zwierzaków. Przypomnijmy, że w trakcie pandemii proces adopcyjny przebiega nieco inaczej.
– Adopcje odbywają się drogą mailową – wyjaśnia Marta Śmietanka. – Ale dla chcącego nic trudnego. Jest to proces bardzo sprawny i przebiega płynnie. Mamy bardzo dobre doświadczenia, tak że jeżeli ktoś jest zainteresowany adopcją należy do nas napisać maila, a w nim krótko opisać, jaki prowadzimy tryb życia, jakiego zwierzaka oczekujemy, czy chcemy adoptować psa czy kota, czy ma to być pies duży, czy będzie na zewnątrz czy w domu. Nasi pracownicy adopcyjni postarają się wybrać kilka typów, prześlą mailowo zdjęcia. Proces podpisania papierów odbywa się już w schronisku.
Proces adopcyjny składa się z kilku etapów. Pracownicy chcą jak najlepiej poznać rodzinę, aby trafnie dobrać zwierzę i mieć pewność, że pupil znajdzie dom, w którym będą się nim odpowiednio opiekować.
– Staramy się aby ta weryfikacja przyszłych opiekunów była jak najbardziej trafna i żeby był zadowolony zarówno zwierzak, jak i nowy opiekun – zapewnia Marta Śmietanka. – Ta praktyka daje efekt. W ubiegłym roku było bardzo mało powrotów z adopcji, bardzo mało interwencji dotyczących sprawdzenia warunków, bo okazały się one niezgodne z oczekiwaniami i deklaracjami. Dążymy do tego, żeby adopcja była jakością, a nie ilością.
Osoby zainteresowane wsparciem schroniska powinny śledzić media społecznościowe, w których na bieżąco publikowane są informacje o aktualnych zbiórkach i potrzebach placówki. (opr. rkh)