K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Ulica z epoki

0

Na obrzeżu obszaru rewitalizacji znajduje się ulica Władysława Orkana, która zachowała swoją oryginalną zabudowę jeszcze z lat 30. ubiegłego wieku. Niestety jej mieszkańcy od lat mierzą się z problemem niesprawnego systemu odprowadzania wód opadowych i regularnych podtopień.

Ulica Władysława Orkana to jedna z nielicznych ulic miejskich z zachowaną do dziś dawną zabudową z lat 30. ubiegłego wieku, z oryginalnym brukiem na całej długości i kamiennymi krawężnikami. Ze swoją wartością nie została jednak włączona w obszar programowej rewitalizacji miasta. Jego granica przebiega nieopodal, w połowie ulicy Wrocławskiej, na linii dawnego przejazdu kolejowego.

Ulica Orkana to niemal obraz z epoki. Niemal, bo nie funkcjonuje to, co jeszcze za czasów jej budowniczych działało sprawnie, czyli system odprowadzania wód opadowych w postaci sieci rowów drenarskich, melioracyjnych.

Tej ulicy brakuje skutecznej, wydolnej kanalizacji deszczowej, burzowej. Przy dłuższych opadach notorycznie jesteśmy zalewani – mówi jeden z mieszkańców ulicy Orkana. – Jesteśmy zalewani od strony ogrodów, tj. byłym kolektorem burzowym, który ściąga wodę z Zatorza – a budowany był on na przełomie lat 1974-1975 – natomiast na ulicy niewydolna jest kanalizacja burzowa, która pobiera wody także z innych części miasta. I te właśnie wody są spuszczane do Słupi korytem, które niestety jest już zamulone.

Szkody, jakie każdorazowo przynoszą opady deszczu, mieszkańcy pokrywają z własnej kieszeni, choć zaniedbania ewidentnie leżą po stronie miasta. Właściciele domów przy ulicy Orkana w wielu wypadkach decydowali się na podwyższenie poziomu gruntu na swoich posesjach. Notorycznie zalewane są jednak piwnice i znajdujący się w nich dobytek.

Przy każdym zalaniu jakiekolwiek ubezpieczenie staramy się wyegzekwować, ale to jest żadne rozwiązanie. Nam szkoda nawet naszego ogrodu, który zawsze staramy się zagospodarować, a po takim zalaniu nawet trawa jest do wymiany, tak brzydkie, brudne i śmierdzące są to wody. Do niczego potem taka trawa się nie nadaje, praktycznie trzeba siać nową. Do tego bardzo dużo nasadzeń, które tutaj mieliśmy, ładnych nasadzeń, także uległo zniszczeniu. Ta woda utrzymuje się czasami trzy dni – mówi mieszkanka ulicy Orkana. – Przy ostatnim zalaniu poszło trochę szybciej, bo przyjechała straż pożarna i tę wodę z piwnic i garaży nam pompowała. U nas pompowana była ona nawet z ogrodu. Na szczęście zalanie trwało tylko dobę, więc jeszcze nie tak źle, ale mieliśmy już zalania, które były długotrwałe – do trzech, czterech dni. Lądowały u nas nawet kaczki, które przelatywały nieopodal, bo widziały duży basen wodny.

Sytuacja powtarza się od wielu lat, od kiedy zaczęły rozbudowywać się dzielnice mieszkaniowe za torami i stare, niewydolne kanalizacje podłączono pod nowo projektowane ulice, place czy parkingi. Studzienki kanalizacyjne nie są w stanie przyjąć tak dużych ilości wód, a znajdujący się na tyłach ulicy Orkana dawny kanał burzowy jako pas transmisyjny spływu deszczówki nie ma skutecznej przepustowości. Sprawą mieli się zająć urzędnicy magistratu jeszcze za ostatniej prezydentury Macieja Kobylińskiego.

Pan prezydent Kobyliński obiecywał nam, że coś z tym problemem zrobimy, jakoś go rozwiążemy, bo oprócz urzędników z magistratu byli też urzędnicy z ZIM-u, urzędnicy ze spółek miejskich, wodociągi i kanalizacja, którzy zamknęli nam ostatni strumyk, który był jedynym takim drenem, który odprowadzał wodę do Słupi – w tej chwili jest on zamknięty i nie odprowadza już wody z przesiąkniętych ogrodów – mówi właściciel jednego z domów przy ulicy Orkana.

Do podtopień przyczynia się też położenie sąsiedniej ulicy Wrocławskiej, wyasfaltowanej, o znacznym stopniu nachylenia, podniesionej w stosunku do poziomu pierwotnej drogi, z impetem przenoszącej wody opadowe z górnych rejonów dzielnicy. Niskie położenie ulicy Orkana sprzyja kumulacji wód, przy czym w wypadku silnych opadów woda wylewa się zarówno z niewydolnej kanalizacji burzowej, jak i z sanitarnej.

Po ludzku zabrakło może zdrowego rozsądku i konkretnego projektowania – mówi mieszkaniec ulicy. – Wraz ze wzrostem liczby mieszkańców, rozbudową osiedli, rozbudową Zatorza, rozbudową fabryki – Famarolu – oraz innych zakładów, ponieważ znajdujemy się w strefie nomen omen industrialnej, zabrakło nowych pomysłów, nowych rozwiązań kanalizacyjnych, pomysłów na odprowadzenie wód deszczowych, zabrakło nowych kolektorów. Była kiedyś taka sytuacja, że pomiędzy ulicą Paderewskiego a kolektorem za naszymi ogrodami można było wykonać nowy kolektor, ale problem – jak się wydaje – został spóźniony, przespany i nie doszło do realizacji.

Ze szkodą dla dawnej zabudowy ulicy prowadzone są także różnego rodzaju prace podziemne. Za każdym razem, gdy zruszany jest bruk, mieszkańcy mówią o ubytku kilku, kilkunastu kostek kamiennych, które zazwyczaj nie mieszczą się już w dawnym położeniu. Teraz jednak najpilniejsze dla nich jest rozwiązanie problemu zalewania ich posesji, o co apelują do władz miasta. (jwb)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.