Na słupskich rzekach wciąż pojawia się problem nielegalnych połowów. Kłusowników nie odstraszają kary finansowe za szkody wyrządzane środowisku.
Na rzece Słupi i jej dopływach co roku dochodzi do nielegalnych połowów ryb. Kłusownicy polują na trocie i łososie atlantyckie. Są to ryby, których populacja zagrożona jest wyginięciem. Na straży akwenów stoją Państwowa Straż Rybacka i Polski Związek Wędkarski.
– Problem kłusownictwa jest, był i będzie, chociaż próbujemy z tym walczyć – mówi Józef Janowski, wiceprezes zarządu PZW w Słupsku. – Współpracujemy z różnymi służbami, przede wszystkim z policją i strażą graniczną oraz z Państwową Strażą Rybacką. Nie będę zdradzał szczegółów, ale ta współpraca jest dla nas dosyć zadowalająca. Oczywiście zawsze może być lepsza, ale jest na dobrym poziomie. Natomiast życie pokazuje, że kłusownicy też mają swoje metody i próbują nimi te ryby kłusować. Jeżeli złapiemy jednego czy dwóch, to na tym miejscu zaraz ktoś nowy się pojawia.
Kłusownicy stosują często niebezpieczne i dewastujące środowisko wodne metody połowów.
– Najgorsza jest metoda prądowa, chociaż na Słupi ona za bardzo by się nie sprawdziła, bo Słupia jest dosyć głęboką rzeką – podkreśla wiceprezes Józef Janowski. – Ale na wszystkich dopływach, jeżeli ktoś by metodę prądową stosował, zabija wszystkie ryby, które tam są. Nie tylko trocie czy łososie, które wchodzą na tarło. Wszyscy wędkarze podczas wykupywania zezwoleń na połów otrzymują takie dodatkowe zezwolenia, w które wpisuje się ryby. Tam są podane numery telefonów każdego komendanta powiatowego społecznej i państwowej straży rybackiej oraz policji. Prosiłbym, żeby ktokolwiek z wędkarzy zauważył takie sytuacje, a boi się sam interweniować, to niech przynajmniej zadzwoni. To jest dla nas już jakiś sygnał, że coś tam się dzieje. Nie zawsze będzie tak, że od razu kogoś złapiemy, ale na pewno podejmiemy działania.
Strażnicy wód apelują także do innych osób, aby widząc nielegalne połowy ryb w akwenach, każdorazowo zgłaszać to Polskiemu Związkowi Wędkarskiemu lub policji. (opr. rkh)