Podczas czerwcowej sesji Rady Miejskiej w Słupsku dyskutowano o zmianie regulaminu Słupskiego Budżetu Obywatelskiego. Propozycje kierownictwa ratusza spotkały się z nieprzychylnymi im wypowiedziami radnych i ostatecznie na tym posiedzeniu ich nie uchwalono.
Propozycje ratusza dotyczące zmiany zasad rozpatrywania pomysłów mieszkańców na wydatkowanie pieniędzy ze Słupskiego Budżetu Obywatelskiego pojawiły się w maju tego roku. Wśród proponowanych zmian najważniejszą była rezygnacja z podziału na zadania infrastrukturalne ogólnomiejskie, lokalne, dedykowane szkołom oraz społeczne. Władze miasta widziały w tych propozycjach nowatorskie rozwiązanie.
– Chcemy zrobić swego rodzaju eksperyment, aby te limity określić na bardzo wysokim poziomie – mówiła 18 maja tego roku Marta Makuch, wiceprezydent Słupska. – Wszystko po to, aby uwolnić pomysły, które do tej pory nie były możliwe do zrealizowania z budżetu obywatelskiego, bo np. limit 300 tysięcy na zadanie infrastrukturalne czy nawet większy – pół miliona, bo dorzucaliśmy, jeśli brakowało ‒ to było za mało do realizacji wymarzonych przez słupszczan i słupszczanki pomysłów.
Podczas środowej sesji Rady Miejskiej pojawił się już inny powód proponowanych zmian, a ich dokonanie nawet jako konieczność wynikającą z ustawy z roku 2019.
– Przedstawiamy państwu w sprawie zasad przeprowadzenia Słupskiego Budżetu Obywatelskiego, której zmiana treści wynika przede wszystkim ze zmiany zapisu w Ustawie o samorządzie gminnym, gdzie w artykule 5a, ustęp 6 czytamy, że środki wydatkowane w ramach budżetu obywatelskiego mogą być dzielone na pule obejmujące całość gminy i jej części w postaci jednostek pomocniczych lub grup jednostek pomocniczych – informowała wiceprezydent Marta Makuch. – Przypomnę, że na terenie miasta Słupska nie mamy jednostek pomocniczych, czyli mówiąc wprost podziału czy to w statucie, czy poprzez jakąś uchwałę na dzielnice czy osiedla. W związku z tym nie możemy dalej procedować budżetu obywatelskiego w podziale na okręgi. W tej chwili będzie to jedna wspólna pula. Będzie to oznaczało, że te projekty, które będą miały bezwzględnie największą liczbę głosów, te będą dofinansowane w ramach budżetu obywatelskiego.
Komisja spraw społecznych rady zaopiniowała ten projekt pozytywnie, ale od tej decyzji minęło trochę czasu i pojawiły się wątpliwości. Radni dali temu wyraz w swoich wypowiedziach.
– Czy nie łatwiej byłoby zmienić statut miasta, żeby powołać osiedla, dzielnice – pytał Tadeusz Bobrowski, wiceprzewodniczący rady. – Jest pewne zagrożenie, że będzie kumulacja funduszu obywatelskiego nie tak, jak powinno być. Zmienialiśmy to na okręgi wyborcze, jak do tej pory, wyeliminowaliśmy swego czasu możliwości szkół, bo one wygrywały wszystko. Szkoły weszły do budżetu miasta i to pani prezydent wnioskuje. W tej chwili idziemy chyba w niebezpieczna stronę. To ma być budżet obywatelski, a nie budżet urzędu miasta czy prezydencki.
Radnych zaniepokoiło także inne posunięcie, a mianowicie likwidacja komisji społecznej rozpatrującej projekty składane w ramach budżetu obywatelskiego.
– Rezygnacja z tego zespołu ma zwiększyć udział obywateli w procesie wybierania – zastanawiał się Bogusław Dobkowski. – To tak, jak gdyby rezygnacja ma być zwiększeniem udziału obywateli. Mnie to jakoś się nie godzi, bo uważam, że jest odwrotnie. Ale pomijam. W tej chwili będzie jeden worek, jedna pula i jeden bieg. Przykładowo, biegnie chart z wilczurem i moim jamnikiem i wiadomo, kto wygra. Duże osiedle. Jeżeli ja postawię, załóżmy ulicę Romera, o którą wojuję i mam tam 850 mieszkań, czyli „z czapy” dwa tysiące głosów, połączymy jeszcze Andersa i inne ulice, i powiedzmy sobie wstawimy trzy miliony na to zadanie. Budżet będzie trzy miliony i koniec. Oczywiście robota jest banalnie prosta. Wyręczamy miasto, realizujemy inwestycje… Tylko że po dwóch latach takiej praktyki budżet obywatelski umrze. Dlatego uważam, że nie powinniśmy przegłosować w tej wersji. Trzeba coś zrobić. Kolega tu podpowiadał, że może zacząć od drugiego końca? Nie wiem, czy jest aż tak duże złamanie ustawy, jeżeli byśmy pozostawili starą wersję.
Radny Tadeusz Bobrowski wnioskował o pozostawienie zespołu społecznego zajmującego się budżetem obywatelskim, a jednocześnie zaproponował władzom miasta wycofanie projektu tej uchwały. Władze ratusza nie zdecydowały się na to, natomiast radni przegłosowali wniosek daleko idący i projekt zmian w uchwale o budżecie obywatelskim został zdjęty z porządku obrad. (opr. rkh)