Wyniesione kładki rzeczne, które pojawiły się w obszarze rewitalizowanych bulwarów nad Słupią, stanowią ciekawe architektonicznie przeprawy. W zamyśle projektantów wysokość łuków ponad wodą miała być jednak mniejsza niż obecnie.
Nowe przeprawy przez Słupię dla pieszych i rowerzystów to efekt rewitalizacji nadrzecznych bulwarów. Trzy kładki o zróżnicowanej funkcjonalności stanowią ciekawe architektonicznie konstrukcje. Pierwotnie projekt zakładał niższe wyprofilowanie ich łuków. Korektę narzuciły Wody Polskie jako podmiot odpowiedzialny m.in. za zapewnienie bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. Rzędne kładek zostały więc tak zmienione, aby koryto rzeki mogło przenieść katastrofalne wody.
– Pierwotnie było to aż metr nad poziomem wody stuletniej, czyli takiej wody powodziowej, która zdarza się raz na sto lat – mówi Tomasz Orłowski, zastępca dyrektora ZIM w Słupsku. – Takie rozwiązanie w zdecydowany sposób pogorszyłoby możliwość racjonalnego zagospodarowania terenów przyległych, szczególnie przy ulicy Szarych Szeregów. Nasi projektanci po dosyć długich dyskusjach i po wskazaniu argumentów związanych z wysokością posadowienia pozostałych obiektów mostowych na rzece Słupi, które są znacznie niżej, doszli do porozumienia z Wodami Polskimi i ostatecznie kładki, które powstały, są powyżej 50 centymetrów wody stuletniej. Nie jest to tak nisko, jak byśmy chcieli – szczególnie widać to na wysokości ulicy Szarych Szeregów, gdzie zarówno przy MDK-u i Białym Spichlerzu mamy pewien skos na dojściach do tych obiektów. Ale jednak jest to jakiś rozsądny kompromis.
Wypracowany kompromis w efekcie wymusił na projektantach modyfikację koncepcji. Widoczne jest to zwłaszcza w przyczółkach kładek.
– To, co pierwotnie zmusiło projektanta do zmiany koncepcji, do pewnych modyfikacji, w mojej opinii wyszło na zdrowie temu projektowi, co zresztą widać. Chodzi o konieczność wytracenia różnicy wysokości pomiędzy budowanymi nawierzchniami, ciągami pieszymi a przyczółkami kładek – mówi Paweł Krzemień, kierownik Referatu Rewitalizacji UM w Słupsku. – W rejonie Baszty Czarownic tę różnicę wytracono w ten sposób, że powstał pewien amfiteatralny układ, który – mamy nadzieję – będzie wykorzystywany chociażby przez Bałtycką Galerię Sztuki Współczesnej, mieszczącą się w bezpośrednim sąsiedztwie, czy też przez inne podmioty z dziedziny kultury i edukacji, działające w rejonie bulwarów rzeki Słupi. Jest też w nas przekonanie, że zarówno stopnie skierowane w stronę Baszty Czarownic, jak i stopnie nadrzeczne będą okupowane zwłaszcza przez najmłodszych i młodzież.
Perturbacje, które pojawiły się na etapie projektowym, w konsekwencji mają więc przynieść rozwiązania korzystne dla funkcjonalności i estetyki kładek, zwłaszcza w miejscach łączenia ich z brzegami rzeki.
– Zdecydowanie uważam, że wyszło na plus – mówi Paweł Krzemień. – Specyfika terenów nadrzecznych, które są dosyć nieregularne, które w pewien sposób powinny powtarzać ten naturowy charakter dawnych koryt rzecznych, wskazuje na to, że im bardziej zróżnicowana jest ta przestrzeń, im bardziej pofalowana, im więcej różnych łuków – chociażby w ciągach pieszych – tym większy potencjał, także w kontekście małej architektury czy zastosowania zieleni. Odeszliśmy więc od pierwotnego projektu, który zakładał kwatery, ciągi piesze w formie prostych linii na rzecz meandrujących rozwiązań, bo ma to być przestrzeń spacerowa, albo przede wszystkim spacerowa. W mojej opinii jest to jak najbardziej pożądany kierunek.
Łukowate wygięcie kładek, ich podniesienie ma otworzyć nową perspektywę na rzekę i otaczające ją bulwary – Biały Spichlerz czy Basztę Czarownic oraz amfiteatralne zagospodarowanie znajdującego się u jej podnóża terenu. Ma także pozwolić na podkreślenie różnic w wysokości brzegów Słupi, jak ma to miejsce w rejonie MDK-u. W znacznym kontraście do wyniesionych łuków nowych kładek pozostają przy tym istniejące w mieście mosty na rzece Słupi, posadowione dużo niżej. (jwb)