K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Gryfia niezdobyta

0

W inauguracyjnym meczu przed własną publicznością, koszykarze Grupa Sierleccy Czarni Słupsk sprawili wielką niespodziankę. Podopieczni Mantasa Cesnauskisa odnieśli drugie zwycięstwo w Energa Basket Lidze. Pokonali Polski Cukier Pszczółki Start Lublin 66:62.

Po trzech latach przerwy fani basketu zobaczyli w hali Gryfia koszykówkę na najwyższym poziomie krajowym. W drugim meczu drużyna Mantasa Cesnauskisa zmierzyła się ze Startem Lublin. Od pierwszych minut w obu zespołach gra była nerwowa, co odbijało się na celnym trafianiu do kosza. Po trzech minutach Start prowadził 5:2. Dopiero pod koniec pierwszej kwarty skuteczność rzutowa w obu drużynach poprawiła się. Skuteczniejsi jednak byli goście i wygrali pierwszą kwartę 18:14. Początek drugiej odsłony należał jeszcze do podopiecznych Davida Dedeka, którzy po 16 minutach gry uzyskali dziesięciopunktową przewagę. Wyglądało, że lublinianie odjadą gospodarzom, ale Czarni pokazali po raz drugi, że dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Odrobili straty i wygrali pierwszą połowę 40:36.

Po zmianie stron nadal w obu zespołach mnożyły się straty i błędy, jednak wynik oscylował wokół remisu. Po trzydziestu minutach gry na tablicy świetlnej był remis 47:47. Impuls do lepszej gry w 38 minucie dały dwa trafienia zza łuku Lewisa Beecha. Czarni odskoczyli rywalom na sześć oczek. Start nie zamierzał się poddać. Po trójce Damiana Jeszke straty zmalały do czterech oczek. Ostatecznie po pasjonującej końcówce Czarni Słupsk pokonali Start Lublin 66:62.

Podczas konferencji pomeczowej trener gości David Dedek i Mateusz Kostrzewski podsumowali swoją porażkę w Gryfii. Jedno z pytań do trenera dotyczyło zbyt słabej skuteczności rzutów z dystansu. David Dedek stwierdził, że składa się na to wiele drobnych rzeczy. Jedną z nich jest presja, którą wywierają na zawodników kibice. Do tej pory z powodu pandemii mecze toczyły się bez ich obecności, a teraz trzeba się znów do tego przyzwyczaić.

Podsumowując wygrany mecz trener Mantas Cesnauskis i kapitan drużyny Marek Klassen mieli powody do zadowolenia z kolejnych dwóch punktów. Tym bardziej, że lubelski zespół ma duże aspiracje, doświadczonych zawodników i bardzo dobrego trenera. Trener ma nadzieję, że przekonał wszystkich, że zwycięstwo na wyjeździe z Rossą to nie był przypadek. Kapitan drużyny cieszył się nie tylko ze zwycięstwa, ale i z tego, że było tylu kibiców. Taki doping z hali dla zespołu to jest, jak dodał słupski szkoleniowiec, szósty zawodnik.

Kolejny mecz beniaminek Grupa Sierleccy Czarni Słupsk rozegra w Zielonej Górze z tamtejszą drużyną Enea Zastal BC Zielona Góra. (opr. rkh)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.