W szóstej kolejce IV Ligi Pomorze trzy punkty zdobył Gryf Słupsk, który na stadionie przy ulicy Zielonej w Słupsku w doliczonym czasie gry pokonał Kaszubię Kościerzyna 3:2.
Mecze pomiędzy Gryfem Słupsk a Kaszubią Kościerzyna zawsze wzbudzały wielkie emocje. Od trzech lat Gryf nie potrafił znaleźć sposobu na wygraną z Kaszubią. Goście, znając historię tych spotkań, rozpoczęli mecz od szybkich ataków na bramkę Filipa Bielańczuka. Czujność Daniela Piechowskiego, który w porę zdołał wybić piłkę sprzed bramki, uratowała słupszczan przed utratą gola. Już w 9 minucie kolejna szybka akcja Kaszubii kończy się się strzałem do bramki, na szczęście sędzia odgwizdał spalonego. Goście jednak cały czas atakowali bramkę Gryfa. W 25 minucie strzał Rafała Bujnowskiego znakomicie obronił słupski golkiper Filip Bielańczuk. Gospodarze starali się znaleźć sytuację, która pozwoliłaby im na zdobycie bramki. W 29 minucie Maciej Gregorek podał do Tomasza Piekarskiego na prawą stronę pola karnego, a ten strzelił w długi róg. Radość z prowadzenia Gryfa 1:0 trwała bardzo krótko, bo już w 30 minucie strzał Rafała Bujnowskiego nogami obronił Bielańczuk, ale już był bezradny wobec dobitki Nikolasa Kankowskiego. Zrobiło się 1:1. W 43 minucie okazję na gola miał Gregorek lecz jego strzał trafił wprost w bramkarza Kaszubii. Co nie udało się gryfitom, udało się rywalowi, który w 44 minucie zdobył tzw. bramkę do szatni. Gola na 2:1 strzelił Bujnowski.
Drugą połowę Gryf rozpoczął dużo lepiej, częściej przeprowadzał kontry. W 49 minucie piekielnie mocny strzał z 25 metrów oddał Artiom Kowtunenko, co prawda bramkarz gości Łukasz Pupka-Lipiński obronił, ale potrzebna mu była pomoc medyczna. Dwadzieścia minut później prostopadłe podanie Tomasza Piekarskiego do Oskara Zielińskiego zakończyło się celnym trafieniem, które dało wyrównanie na 2:2. Goście jednak nie odpuszczali, remis ich nie satysfakcjonował. W 80 minucie szczęścia próbował Łukasz Wróbel, ale Filip Bielańczuk strzał wybronił. Gospodarzy również nie zadowalał podział punktów. Okazję na gola miał Patryk Dąbrowski, którego strzał lewą nogą nie trafił do siatki. Gryf pokazał jednak, że grać należy do końca. W doliczonym czasie Oskar Zieliński zagrał prostopadle do Fabiana Słowińskiego, który minął bramkarza i strzelił na 3:2 ku radości całej drużyny i kibiców.
Spotkanie skomentował trener Gryfa Słupsk Grzegorz Bednarczyk. Szkoleniowiec nie krył radości ze zwycięstwa. Przyznał, że szuka jeszcze optymalnego ustawienia drużyny, stąd być może proste błędy, po których traci ona bramki. Najważniejsze jednak, że potrafi walczyć i dążyć do zwycięstwa. To dzisiaj zaprocentowało. Wiele pozytywów wniosły zmiany dokonane w przerwie meczu Trener chwalił też rywali, którzy w ubiegłym sezonie pretendowali do gry w III lidze. Nie udało się, ale zespół pozostał niemal w całości i nawet wprowadzenie w tym meczu pięciu młodzieżowców nie osłabiło go. Grzegorz Bednarczyk podkreślił, że Gryf będzie szukał punktów w każdym spotkaniu i dążył do zwycięstw. A gdzie ma ich szukać, jak nie przed własną publicznością.
Po prawie trzech latach Gryf przerwał passę porażek z Kaszubią Kościerzyna. Tomasz Bąkowski, trener Kaszubii pogratulował przeciwnikom zwycięstwa. Jego zdaniem w drugiej połowie Gryf zaprezentował postawę z widoczną wolą zwycięstwa. Kościerzynianie w pierwszej połowie mieli mecz pod kontrolą, ale w drugiej popełniali błędy w obronie. Efektem tego była zwycięska bramka dla słupszczan.
Po tym zwycięstwie Gryf z dorobkiem 12 punktów awansował na trzecie miejsce w tabeli IV ligi Pomorze. (opr. rkh)