K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Żałujcie, żeście tego nie słyszeli…

0

Na lokalnym, ale nie tylko, podwórku muzycznym należą do zespołów wyjątkowych. Ich koncerty tworzy wyłącznie repertuar własny. Kolejnym przykładem tego był sobotni wieczór z grupą No Co Puka w Kawiarni Artystycznej Antrakt.

Jak sami podkreślają, mieli zagrać w marcu 2017 roku tylko jeden, okazjonalny krótki koncert z okazji 10-lecia Otwartej Sceny SOK. „Wtedy też powstała na gorąco nazwa grupy. Z czasem z pisanego razem Nocopuka wyszło nowe, mocne, choć tajemnicze No Co Puka pisane oddzielnie”. Niemal od początku założeniem było, że skupiać się będą na tworzeniu repertuaru własnego. Bez posiłkowania się utworami innych kompozytorów krajowych czy zagranicznych. Od początku też ich uwaga skierowana została na poetyckie teksty taki twórców jak Białoszewski, Tuwim, Gałczyński, Stachura, Bursa czy Grochowiak. Z czasem pojawiły się także piosenki z tekstami słupskich poetów. Teraz mogą zagrać ponad dwugodzinne spotkania z repertuarem, w którym każdy znajdzie coś dla siebie.

Nie inaczej było w sobotni wieczór w Antrakcie. Przy muzyce No Co Puka bez trudu można było radować się, zamyślić, wzruszyć, a puentami niektórych tekstów być zaskoczonym. Ci, którzy z twórczością grupy stykają się nie po raz pierwszy, bez trudu zauważą, że w ich twierdzeniu o ciągłych poszukiwaniach i improwizacji zawarta jest prawda. Czyli – jak mówią – niekiedy ku własnemu zaskoczeniu udowadniają, że „koniec nie zawsze jest na końcu”. Jeżeli doda się do wartościowych tekstów różnorodność gatunków muzycznych, którymi instrumentaliści grupy sprawnie się posługują, to będziemy mieli niemal pełny obraz koncertowej skali No Co Puka. Skali mieszczącej się według nich w swoistym poetyckim blues rocku.

Kompozytorem i pomysłodawcą większości utworów jest Wiesław Krawczykiewicz, ale nie brakuje też piosenek skomponowanych przez Romana Pawlaczyka. Nie jest tajemnicą, że aranże powstają podczas żmudnych i prób, a i tak ostateczny kształt utworów nie zawsze jest… ostateczny, bo na scenie potrafi ulegać improwizacyjnym przemianom. Obu gitarzystów i wokalistów grupy na scenie znakomicie uzupełniają Andrzej Smuga na gitarze basowej i Jacek Bochenek na perkusji. Tym, którzy w sobotę nie trafili do Antraktu można tylko – parafrazując słowa jednej z piosenek – powiedzieć: żałujcie, żeście tego nie słyszeli. (rkh)
Fot. Ryszard Hetnarowicz

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.