Wczoraj na Starym Rynku w Słupsku podczas prac archeologicznych prowadzonych w związku z rewitalizacją historycznego centrum miasta natrafiono na tysiące sztuk amunicji z czasów II wojny światowej. Materiał jest w tej chwili zabezpieczany przez saperów, a dostęp do terenu kontroluje wojsko i policja. Odkrycie stanowi ważną informację w kontekście tego, co wiadomo na temat okoliczności potężnej eksplozji w tym miejscu i spalenia miasta w marcu 1945 roku.
.
W dniu wczorajszym w obszarze Starego Rynku, na którym prowadzone są aktualnie prace archeologiczne poprzedzające rewitalizację tego miejsca, odsłonięto składowisko amunicji pochodzącej z okresu II wojny światowej. Teren z każdej strony zabezpieczają teraz mundurowi, a dostęp do pobliskich nieruchomości jest znacznie utrudniony bądź niemożliwy. Naboje zostały znalezione pośród fundamentów dawnego budynku nr 12, w południowej pierzei Starego Rynku.
.
– Wczoraj została odkopana amunicja w bardzo dużych ilościach, kilkudziesięciu tysięcy sztuk, do karabinów kaliber 7,42, wyprodukowana przez Niemców w 1938-1939, w tym do mauserów – mówi Tomasz Urbaniak, regionalista, badacz ziemi słupskiej. – Dziś od rana w Słupsku są już saperzy. Archeolog odkopał tylko górną część warstwy z nabojami, natomiast saperzy sięgnęli głębiej i okazało się, że tego materiału jest tak dużo, że w tym momencie przyjechał nowy samochód, duża ciężarówka, do której jest on workami przenoszony. Oczywiście dla archeologów skutkuje to tym, że jest zakaz jakichkolwiek dalszych prac, a na terenie operują wyłącznie saperzy z Lęborka. Przy użyciu specjalistycznego sprzętu przekopują bardzo głęboko tę dawną piwnicę.
.
Tomasz Urbaniak przyznaje, że znalezisko jest bardzo cenną dla badaczy i mieszkańców wskazówką, która może pomóc w ustaleniu okoliczności potężnej eksplozji na Starym Rynku i pożarów w marcu 1945 roku.
.
– Przewidywałem, że taka sytuacja może mieć miejsce, że znajdziemy jakieś pozostałości po wybuchu, ale nie wiedziałem, że będzie to aż taka ilość amunicji. Według opowieści jednej z Niemek, która była świadkiem tamtych wydarzeń i mieszkała w tej kamienicy, 7 marca tuż przed wkroczeniem Rosjan Niemcy załadowali do piwnicy dwie ciężarówki amunicji, a później, kiedy Rosjanie byli już na Rynku, był wielki wybuch – mówi Tomasz Urbaniak. – To wczorajsze odkrycie to duża gratka dla badaczy, dla naszych mieszkańców, wybiega poza nasze myślenie o historii Słupska, jeśli chodzi o wkroczenie Rosjan do miasta w 1945 roku. Od dziesięcioleci funkcjonowała taka historia, że oni po prostu spalili starówkę, a tu mamy taki dowód, że jednak wybuch i pożary zaczęły się od niemieckiej zasadzki, potwierdziła się opowieść Niemki Mety Dähling, która w 1952 roku zeznała, co widziała. To też potwierdzenie źródła, dla badacza bardzo cenne. No i bardzo mocno zmienia to naszą historię, bo tak do końca nie wiadomo, jak myśleć o ówczesnym pożarze miasta, czy powstał on w wyniku tego, że Rosjanie się bali i podpalali resztę starówki, żeby wyeliminować takie wybuchowe pułapki, bo być może ta pułapka, która wybuchła o 21 godzinie 8 marca, kiedy Rosjanie już dawno byli na Starym Rynku, mogła np. kogoś zabić – nie mamy przecież żadnych przekazów, Rosjanie nam ich nie pozostawili. Niemców nie było wtedy na starówce, ponieważ obowiązkowo musieli ją opuścić. Ta kobieta zeznała tylko to, co widziała 7 marca podczas ładowania. Później kazano jej opuścić miasto, wróciła na drugi dzień, ale nie mogła dojść do Starego Rynku, bo było tu już dużo Rosjan, przemieściła się więc na przedmieścia Słupska. Potem duży wybuch, a kiedy wróciła po kilku dniach, zastała lej po swoim domu.
.
Prawdopodobnie do wieczora potrwają działania saperów związane z wydobyciem z ziemi amunicji pochodzącej z okresu II wojny światowej. Po zakończeniu tej operacji archeolodzy powrócą do dalszych prac. (jwb)