Podczas poniedziałkowego posiedzenia komisji gospodarki komunalnej Rady Miejskiej w Słupsku poruszono między innymi tematy kontynuacji budowy ringu wewnętrznego. Informację o tym przekazał w mediach społecznościowych radny Adam Sędziński.
– Wiem już, że roboty zamienne na budowie odcinka ringu od ulicy Poznańskiej do Bohaterów Westerplatte będą kosztowały 20 milionów złotych – mówi Adam Sędziński, radny ugrupowania Słupsk Wspólnie. – Te dodatkowe roboty, a także wyższy koszt całej inwestycji podyktowane są trudnymi warunkami gruntowymi w pobliżu Słupi. Z podobnym problemem borykać się będzie wykonawca połączenia ulic Bałtyckiej i Kaszubskiej, czyli tak zwanej Trasy Olimpijskiej. Ile to będzie kosztowało, jeszcze nie wiadomo, bo zależy to od technologii przyjętej tej inwestycji. Trzeba będzie zastosować już na etapie projektowania jakieś palowaniem nasypy albo materacowanie… Technologie są rożne, w związku z czym nie będzie to koszt 30 milionów, jak przekonywała pani prezydent w kampanii wyborczej, tylko może to być nawet dwa razy więcej. Może więc warto jeszcze na tym etapie wrócić do pierwotnej koncepcji ringu północnego miasta?
Radny nie kryje zdziwienia, że trudne warunki gruntowe w pradolinie Słupi zaskoczyły planistów i budowniczych. Zwraca uwagę na to, że już w średniowieczu Słupsk był znany z budowania konstrukcji na palach oraz skutecznej izolacji budynków, co wynikało z konieczności dostosowania się do podmokłych terenów miasta położonego nad rzeką. Nawet wytyczanie drogi i budowa kamienic obecnej ulicy Wojska Polskiego wymagała osuszenia terenu. O konieczności palowania wiedzieli także wykonawcy Galerii Słupsk, a przebieg linii kolejowej w stronę Jezierzyc – po wysokim nasypie – jest także dowodem na konieczność radzenia sobie z trudnościami gruntowymi. Prawdopodobne zaniedbanie tego elementu budowy odczuwają także mieszkańcy budynków komunalnych przy ulicach Płowieckiej i Długiej, którzy borykają się z wilgocią i podchodzącą wodą. (rkh)
