Komisja gospodarki komunalnej słupskiej rady miejskiej na ostatnim posiedzeniu 17 lutego zajęła się tematem budowy ringu. Odcinek od ulic Bohaterów Westerplatte do Poznańskiej będzie dłużej powstawał i sporo drożej. Mowa jest o sumie nawet ponad 200 milionów złotych.
Sprawę tę skomentował w mediach społecznościowych radny Adam Sędziński z ugrupowania Słupsk Wspólnie. Przypomina on, że umowę z wykonawcą podpisano w 2023 roku na kwotę 129 milionów złotych z terminem realizacji w 2025, a następnie zadaje zasadnicze pytanie. „Czy można było przewidzieć złe warunki gruntowe w starorzeczu rzeki Słupi i problemy ze stabilizacją gruntu w wąwozie pomiędzy Hubalczyków a Gdyńską? Zdaniem ZIM-u i ratusza oczywiście, nie można było tego przewidzieć”.
W dalszej kolejności radny Sędziński zwraca uwagę na to, że „przy każdym kontrakcie inwestycyjnym w tym budowie dróg – realizowanym przez inwestorów, np. Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad – przewiduje się zmiany umowy i pewne ryzyko zamiennych lub dodatkowych robót w wysokości około +/–20 procent jako rezerwa inwestycyjna. W Słupsku nie przewidziano rezerwy. Pieniądze będzie trzeba znaleźć i to w wysokości około 80 procent wyższej od pierwotnej kwoty kontraktu. Sentymentalnie przypomina mi się budowa Trzech Fal i ponaddwukrotny wzrost kosztów inwestycji. Myślałem, że to już w Słupsku się nie powtórzy. Z przykrością przyznam, że się myliłem i nie doszacowałem ryzyka w jakości przygotowania, realizacji oraz zarządzania słupskimi inwestycjami. O ringu słupskim będzie można książkę napisać z przekazem jak tego nie robić lub jak na tym zarobić – zależnie od perspektywy.
Co na to wieloletni radni, urzędnicy miejscy oraz najważniejsze – jak przyjmą to mieszkańcy? Dla mnie jako nowego radnego miasta Słupska, ale i doświadczonego urzędnika samorządowego to wręcz niemożliwe, że prawie nikt – z wyjątkiem jeszcze dwójki radnych – temu nie dziwi się i nie pyta jak to możliwe? Co można było dzisiaj, 17 lutego, usłyszeć? Winnych brak, to normalne zjawisko przy takich inwestycjach. Jakby co, to wszystko było i jest OK i ciągle powtarzający się argument: nie można było tego przewidzieć. To zostało potwierdzone dzisiaj przez specjalistów z ZIM-u, prezydenta miasta, inżyniera kontraktu…”
Kończąc te niezbyt wesołe refleksje, radny Adam Sędziński zadaje retoryczne pytanie, niemal klasyk – kto za to zapłaci? (opr. rkh)