Radny Bogusław Dobkowski stwierdza, że w Słupsku jest wiele pięknych osiedli, ulic, parków i placów zabaw. Zauważa jednak często jeden mały obrzydliwy fragment psuje obraz całości i dlatego złożył interpelację w tej sprawie, ilustrując ją przykładami zaniedbań.
Nie jest tego dużo, ale zwraca uwagę i psuje obraz całości, choćby posesja przy ul. Orląt Lwowskich i sąsiednie (choroba jest widocznie zaraźliwa), czy przy ul. Andersa na wysokości budynku 19 (nie jest to własność wspólnoty Andersa tylko innego właściciela, a w części miejska). Dla kontrastu zalecam zobaczyć wzorcową posesję mojego sąsiada na rogu ulic C. K. Norwida i Wandy Chotomskiej.
Zdaje sobie sprawę, że prawodawstwo w tym względzie jest ułomne i trudno jest wyegzekwować estetykę na prywatnych nieruchomościach, ale warto próbować choćby prośbami, monitami, zawstydzaniem, a może i działaniami na pograniczu prawa (mogę podpowiedzieć).
Może potrzebna jakaś uchwała Rady Miejskiej, która mogłaby pomóc Pani Prezydent rozwiązywać te coroczne problemy?
Wynikające z powyższego PYTANIA DO PREZYDENTA
1. Czy naprawdę nie ma sposobu rozwiązania tego wstydliwego problemu psującego pozytywny obraz naszego miasta?
2. Czy możliwe jest rozwiązanie sprawy w drodze uchwały Rady Miejskiej?
3. Czy nie warto pomyśleć o przywróceniu konkursów na najpiękniejszą posesję, a może i… najbrzydszą (jak oskary i maliny)?
Przytoczyliśmy tę interpelację niemal w całości, ponieważ zamykające ją pytania na razie pozostają bez odpowiedzi. Mamy też przekonanie, że przykłady wskazane przez radnego nie są jedynymi „łyżkami dziegciu” w pozytywnym wyglądzie miasta. Zapewne słupszczanie dostrzegają ich więcej, więc nie zdziwi reakcja w postaci zdjęć czy opisów podawanych w komentarzach. (opr. rkh)
Fot. Bogusław Dobkowski, radny RM w Słupsku
