K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Ognie pamięci i zadumy

0

We współczesnym kalendarzu świąt i obrzędów mamy niewiele takich, które nasze myślenie orientują na transcendencję, a nie na odświętny obrządek. Na pewno takim czasem pozostają Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. One skłaniają do zajrzenia w głąb siebie i zastanowienia się nad pytaniami zadawanymi przez ludzkość od początku świadomości istnienia.

Dzieje się tak być może dlatego, że te dni stoją pod znakiem obcowania z największą z tajemnic, a jednocześnie w jakimś sensie materialną. Czcimy tych, którzy przeszli przez bramę zjawiska obecnego w każdym życiu od jego początku, ale zaznajomienie się z nim nie może zostać przekazane, poznane przez żywych. Pozostajemy w tych dniach w oczekiwaniu nieuchronnego, ale trudno nam trwać ze świadomością, że czeka nas nienazwane, nieokreślone, niewyobrażalne i w żadnym innym wymiarze niedoświadczane. Stąd płyną pytania o to, co po, jak jest po, dokąd powędrujemy, czy znów spotkamy tych, którzy odeszli przed nami i to najboleśniejsze – dlaczego, jeśli śmierć zabiera nam tych, którym natura nakazywałaby odejść po nas? W poszukiwaniu odpowiedzi mają nam pomóc wszelkie religie, które – jakkolwiek byśmy na nie patrzyli – łączy przekonanie, że ostatecznie czeka nas wieczny stan błogości i prajedni. Każdy jednak do tego sekretnego stanu będzie musiał dotrzeć sam.

To, jak jestem przekonany, jedyne święta zmuszające nas do głębokiego zamyślenia, do wejrzenia w głąb własnego jestestwa. Święta nieskażone jeszcze komercją do tego stopnia, jak – że pozostanę w kręgu chrześcijaństwa – Wielkanoc czy Boże Narodzenie, ale też święta wyrastające ze znacznie starszej tradycji niż religie. Stojąc nad miejscami pochówku naszych krewnych, przyjaciół, znajomych siłą rzeczy spoglądamy ku transcendencji, oczekujemy płynącej z niej łaski, ukojenia żalu po stracie, wspominamy przeszłość i spoglądamy w nieodgadnioną przyszłość. Chociaż chwilowo zapominamy o troskach i bólach doczesności. Chcemy wierzyć, że otoczeni jesteśmy opiekuńczymi duchami naszych bliźnich i w imię jedności z nimi zapalamy znicze, świece… Spoglądamy na płomień i widzimy w nim życie z całą jego delikatnością i nietrwałością, bo wystarczy przecież podmuch wiatru… Pielęgnujemy w sobie płomień pamięci o tych wytyczających przed nami szlaki w zaświaty na znak ich trwania i z nadzieją na wieczność.

I niech on nie gaśnie…

Ryszard Hetnarowicz

Skomentuj