Trudna sytuacja gmin uzdrowiskowych w związku z pandemią covid-19 była tematem debaty, która odbyła się w Ustce. Wzięli w nich udział przedstawiciele samorządów z województw pomorskiego i zachodniopomorskiego.
Blisko siedmiomiesięczny lockdown spowodował, że uzdrowiska położone poniżej wysokości 500 metrów nad poziomem morza znalazły się w najtrudniejszej sytuacji. Dotyczy to zarówno samorządów tych miejscowości, jak i sanatoriów tam działających. Debatę na temat dróg wyjścia z tej sytuacji zorganizowała radna Ustki Adriana Cerkowska-Markiewicz. Uczestniczyli w niej samorządowcy największych nadmorskich gmin uzdrowiskowych i przedstawiciele usteckich placówek sanatoryjnych. Wcześniej sytuację w uzdrowiskach przedstawiono stronie rządowej.
– Spotkaliśmy się tutaj, ponieważ uzdrowiska zostały szczególnie dotknięte skutkami pandemii – informuje Adriana Cerkowska-Markiewicz, radna miejska Ustki. – Konieczne się staje podjęcie prac legislacyjnych pozwalających na zrekompensowanie utraty wpływów z opłaty uzdrowiskowej jak i dotacji uzdrowiskowej, a także umorzenie lub zastosowanie abolicji zaliczek wypłacanych zakładom lecznictwa uzdrowiskowego poprzez Narodowy Fundusz Zdrowia. W czwartek odbyła się senacka komisja samorządu terytorialnego i administracji państwowej i rozmowy na ten temat zaczęły przynosić skutek. Obecnie czekamy na realizację konkretnych wniosków z tego spotkania i deklaracji pana Waldemara Kraski, sekretarza stanu. Dotyczą one opłaty uzdrowiskowej z budżetu państwa dla gmin uzdrowiskowych czy też zestawienia okresów na podstawie wskaźników z 2019 roku. Konkretnie chodzi o tę datę sprzed pandemii. Dotyczą też terminów realizacji zaliczek wypłacanych dla zakładów lecznictwa uzdrowiskowego przez NFZ w wysokości 1/12, które mają zostać do końca roku wydłużone.
Wsparcie ze strony państwa dotyczyło w ogromnej większości gmin górskich, natomiast nadmorskie uzdrowiska otrzymały w głównej mierze ryczałty z Narodowego Funduszu Zdrowia. Teraz przychodzi czas ich rozliczania.
– Na te chwilę te ryczałty musimy oddać, co w większości przypadków jest nierealne – mówi Anna Szomborg, prezes Sanatorium Tęcza. – Musimy je rozliczyć osobodniami, czyli przyjąć kuracjuszy za wcześniej wzięte pieniądze. Nie jesteśmy w stanie tego zrobić chociażby z ograniczeń miejsc w naszym sanatorium. Z tych ryczałtów opłacaliśmy pensje pracowników, nikogo nie zwolniliśmy. Trzeba nadmienić, że zatrudnienie w sanatoriach jest uwarunkowane przepisami i wymaganiami co do działalności sanatoryjnej. Odpowiednia ilość, szczególnie pracowników medycznych, musi być zatrudniona. Czy nam się to podoba, czy nie. W czasie okresu zamknięcia nikogo nie zwolniliśmy, utrzymywaliśmy stanowiska. Płaciliśmy po prostu z ryczałtów. Płaciliśmy za gaz, za prąd, podatki i na tę chwilę oddawanie tych pieniędzy graniczy z cudem.
– Dla mnie, jako prezydent największego uzdrowiska w Polsce, zupełnie niezrozumiała jest postawa rządzących, którzy nie chcą dostrzec, że te zaledwie 45 gmin uzdrowiskowych powinno otrzymać wsparcie – uważa Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu. – Wszyscy powinniśmy otrzymać wsparcie. Zarówno samorządy z tytułu utraconych dotacji uzdrowiskowych, jak również zakłady lecznictwa uzdrowiskowego, których jest coraz mniej. Zadajemy ciągle takie pytanie rządzącym, co będzie, jeśli zakłady lecznictwa uzdrowiskowego zamkną swoją działalność? A widzicie państwo osoby, które zajmują się tą działalnością mają już dziś wątpliwości, bo ta trudna sytuacja ich nie ominęła i nie oszczędzała, a nie mogą liczyć na wsparcie, jakiego powinni oczekiwać. Czy jako Polskę stać nas na to, żeby tracić te perły w koronie. Moim zdaniem nie. Dzisiaj szczególnie, kiedy wielu Polaków i wiele Polek po przebytej chorobie potrzebuje wsparcia, potrzebuje rehabilitacji, to właśnie zakłady lecznictwa uzdrowiskowego powinny być na pierwszym froncie walki i powinny być bardzo mocno wspierane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Samorządy, które decydują się rozwijać to lecznictwo uzdrowiskowe i decydują się, żeby to uzdrowisko funkcjonowało w takim wymiarze, w jakim powinno – bo my mamy szereg obowiązków nakładanych ustawą, żeby zaspokajać potrzeby nie tylko mieszkańców, ale i kuracjuszy – powinny mieć wsparcie, aby rozwijać swoja infrastrukturę, zachęcać kuracjuszy i turystów do przyjazdu. Dzisiaj nie czujemy tego wsparcia. Są to zaledwie obietnice, które przekazał nam pan wiceminister Kraska.
Jedna z nich była jeszcze marcowa zapowiedź otrzymania przez uzdrowiska blisko miliarda euro wsparcia z funduszu odbudowy. Jacek Karnowski, prezydent Sopotu wyraził nadzieję, że te pieniądze nie zostaną podzielone przede wszystkim między gminy górskie. Przecież uzyskanie i utrzymanie statusu uzdrowiska, co podkreśliła Hanna Pruchniewska, burmistrz Pucka jest efektem dużego wysiłku nie tylko władz samorządowych, ale przede wszystkim mieszkańców i przedsiębiorców z tych miejscowości. Likwidacja grożąca placówkom sanatoryjnym wiązałaby się z utratą wielu możliwości rozwojowych lokalnych społeczności. (opr. rkh)