K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Ciągłe braki

1

Po wielu prośbach mieszkańców ulice w sąsiedztwie Riedla i Legionów Polskich zostały w końcu utwardzone. Nadal brakuje jednak pobocza dla pieszych oraz oświetlenia. Podobnie sprawa wygląda na górnym odcinku ulicy Banacha, która obecnie jest jedyną drogą dojazdową do powstającego osiedla.

Nowe osiedle powstające na zachodzie miasta ma przyciągnąć do Słupska nowych mieszkańców. Między ulicami Legionów Polskich i Banacha powstało już spore skupisko domków jednorodzinnych, a w planach są kolejne inwestycje deweloperskie. Najpierw nowi mieszkańcy nie mieli nawet utwardzonego dojazdu do domów. Po wielu staraniach w końcu udało im się wywalczyć drogi zamiast błota, ale to nie rozwiązało wszystkich problemów. Wraz z nowymi inwestycjami utrapieniem stał się ruch na drodze. To spowodowało, że nieoświetlone ulice bez chodników zaczęły być niebezpieczne dla przechodniów. Problem jeszcze urósł po tym, jak rozpoczęto inwestycję na Legionów Polskich i cały ruch skierowano przez Banacha.

Cztery i pół metra jezdni, a w tej chwili cały czas trwa budowa osiedla, jeżdżą betoniarki samobieżne, „gruszki”, ciężkie wozy i jak taki jedzie, to chlapie błotem dookoła, a pobocza jakie są, widać, więc ludzie bez gumowych butów się nie da – mówi Bogusław Dobkowski, radny Rady Miejskiej w Słupsku. – A przecież tu mieszkają ludzie, mieszkają po parę ładnych lat, są tacy, co i „naście”. Powolutku to ruszamy, będzie budowana kanalizacja, natomiast na całym tym osiedlu pomiędzy Banacha a Legionów Polskich latarni nie ma ani jednej, chodnika nie ma ani kawałka.

Ktokolwiek próbuje przedostać się do miasta bez samochodu ulicą Banacha, jest poważnie zagrożony potrąceniem. O ile kilka lat temu, kiedy droga służyła jedynie działkowcom, nie stanowiło to problemu, o tyle po pojawieniu się osiedli mieszkaniowych sprawa wygląda już zupełnie inaczej. Przy wymijających się samochodach piesi nie mają nawet miejsca, aby uciec w bezpieczne miejsce na pobocze, nie lądując po kostki w błocie.

Ci ludzie dzwonią do mnie, przychodzą, dziś kolejny elaborat wystosowali do pani prezydent, bo jak ci ludzie mają tu żyć, jak mają chodzić, a przecież dzieci muszą do szkoły, do przedszkola. Tu w przestrzeni kilometra nie ma ani jednej latarni! – mówi radny Bogusław Dobkowski.

Słupsk od dłuższego czasu zmaga się ze stopniowych odpływem mieszkańców do ościennych gmin, gdzie deweloperzy chętnie lokują swoje inwestycje. Nowe osiedle mogłoby powstrzymać ten trend, ale potrzebne są działania miasta poprawiające warunki w otaczającej przestrzeni. Zdaniem radnego Dobkowskiego nakłady na takie inwestycje szybko się opłacą, bo wrócą do miasta w postaci podatku PIT od nowych mieszkańców. Włodarze miasta zapowiadali, że cześć pieniędzy z tytułu rekompensat za tarczę antyrakietową przeznaczą na uzbrojenie tego terenu, oświetlenie i przebudowę dróg. (opr. jwb)

DyskusjaJeden komentarz

  1. Wprawdzie na stałe nie mieszkam w tym rejonie Słupska, ale mieszka tutaj moja siostra. Odradzałem jej budowanie się w tym miejscu. Ja wybrałem sobie gminę Słupsk. Niestety, sprawdziły się wszystkie czarne scenariusze. Brak dróg, problemy z oświetleniem, podłączami. Ja w gminie miałem drogę nawet w trakcie budowy i jakoś nikt się nie bał, że ciężki sprzęt ją zniszczy. I to wcale nie zabiegał o ten „luksus” deweloper. Słupscy urzędnicy to jakaś porażka. Fajnie, że tym się zajmujecie. Może da to taki efekt, jak wtedy, kiedy walczyliście o Kiepury. Byłoby super!
    I jeszcze jedno. Więcej czasu spędzam w trasach i na sesjach z klientami niż w domu. Taka praca. Zróbcie coś, żeby Wasza strona chociaż w przyzwoitym tempie otwierała się w smartfonie. No i ten układ. Niczego nie można znaleźć od razu. Trzeba wszystko przerzucić, żeby trafić. To naprawdę zniechęca. Jakieś krótkie zapowiedzi, przekierowani? Teraz zasiadłem do czyszczenia kompa siostrzenicy i… spokojnie mogłem Was poczytać. A nawet pooglądać. Nie wiem, ale z powodu Waszej ociężałości w mobilkach zmuszony jestem zaglądać do gp24, chociaż nie lubię poziomu ich dziennikarstwa i języka. Pozdrawiam, Gerard.