Według danych ministerialnych w Polsce funkcjonują 824 samorządowe domy pomocy społecznej, oferujące miejsca dla ponad 80 tysięcy pensjonariuszy. W dobie koronawirusa placówki te mierzą się ze szczególnie trudnym zadaniem ochrony osób najbardziej narażonych na ciężki przebieg Covid-19.
W domach pomocy społecznej przebywają osoby wymagające całodobowej opieki ze względu na wiek, choroby czy niepełnosprawność. W Polsce media donoszą o sytuacjach zakażeń koronawirusem w tych placówkach, a wiadomo, że ich pensjonariusze znajdują się w grupie osób najbardziej narażonych na ciężki przebieg Covid-19. Z danych zebranych dotąd przez resort zdrowia wynika, że na 824 DPS-y w kraju, w których przebywa ponad 80 tysięcy podopiecznych, potwierdzone przypadki zakażeń odnotowano w 24 placówkach. W Słupsku DPS funkcjonuje przy ulicy Leśnej. Ośrodek dysponuje miejscami dla osób w podeszłym wieku i z chorobami somatycznymi. Sytuacja w nim jest stabilna.
– Placówka cały czas jest zamknięta – mówi Barbara Micio z administracji DPS Leśna Oaza w Słupsku. – Wszyscy pracownicy pracują, nie mamy żadnych nagminnych zwolnień lekarskich. Żaden również z pracowników nie świadczy pracy w innych zakładach, tylko u nas. Myślę więc, że jeśli chodzi o stan pracowniczy, jesteśmy dobrze zabezpieczeni, na razie nie mamy żadnych problemów i nikt nie musi nas wspierać, myślę o pracownikach z zewnątrz, którzy mogą być kierowani z innych placówek. Myślę też, że to nie byłoby dobre rozwiązanie, bo jednak świadomość pracowników, którzy tu pracują, jest trochę inna, jest bardzo wysoka. Pracownicy czują się odpowiedzialni, bo wiedzą, że tylko my jako pracownicy możemy zakazić.
DPS przy ulicy Leśnej otrzymuje wsparcie od samorządu i województwa. Pomoc dociera także od mieszkańców i firm z regionu.
– Jeśli chodzi o urząd miasta i Pomorski Urząd Wojewódzki w Gdańsku, to jednostki te cały czas nas zaopatrują, cały czas jesteśmy wyposażani zarówno w maseczki, jak i rękawice. A skoro mam już okazję, to muszę powiedzieć: jeśli chodzi o lokalne środowisko, jesteśmy ogromnie zaskoczeni, bardzo przyjemnie zaskoczeni, a przy tym bardzo jesteśmy wdzięczni mieszkańcom naszego miasta, że bezinteresownie, bez proszenia nas zaopatrują. Ludzie naprawdę o nas pamiętają. Bezinteresownie dostajemy maseczki, rękawice i inne środki, które są nam potrzebne. Dzwonią do nas również firmy z zapytaniem, czy mogą nas jeszcze w czymś wesprzeć. Czujemy, że nie jesteśmy jednostką zapomnianą, że ludzie wiedzą, że taki dom pomocy społecznej istnieje w Słupsku, że są tu osoby starsze, które potrzebują pomocy – mówi Barbara Micio.
Jak sami pensjonariusze radzą sobie z tą nadzwyczajną sytuacją, ze świadomością odizolowania od świata z zewnątrz?
– Są pełni zrozumienia, nie mamy problemów z ich akceptacją, a przecież były też sytuacje dla nich bardzo trudne, kiedy musieliśmy przygotować pomieszczenia dla naszych mieszkańców, którzy wracali ze szpitala z innych powodów i trzeba było ich inaczej rozmieścić w pokojach. Tutaj też wykazali się dużym zrozumieniem. Wiedzą, co się dzieje, o co chodzi, wykazują zrozumienie, przemieszczają się w budynku, ale wiedzą, że nie powinni komunikować się nawet między sobą, bo jakby nie daj Boże było jakiekolwiek zakażenie, to żeby tę ilość osób kontaktujących ograniczyć – mówi Barbara Micio. – Im potrzeba poświęcić więcej uwagi, bo to jest ich dom, cały czas są zamknięci w tym środowisku. Każdy z pracowników wychodzi na zewnątrz i to jego życie inaczej wygląda, ma swoją rodzinę. A oni są tu cały czas. W tej chwili tylko my jesteśmy ich rodziną, tylko i wyłącznie my.
Kontakt z rodzinami odbywa się za pomocą połączeń telefonicznych. Placówka dysponuje 86 miejscami dla pensjonariuszy. (jwb)