Epidemia koronawirusa to bardzo trudny okres dla stacji krwiodawstwa. W Słupsku w ostatnich tygodniach zanotowano nawet 40 % spadek zgłaszających się dawców.
COVID-19 mocno wpłynął na rezerwy krwi w stacjach krwiodawstwa. Wraz z nadejściem epidemii znacząco spadła liczba osób zgłaszających się, by oddać życiodajny płyn. Jeszcze na początku braki były kompensowane tym, iż szpitale ograniczały liczbę zabiegów, co przekładało się na mniejsze zapotrzebowanie. Kiedy jednak lecznice wróciły do planowanych operacji, niedobory krwi zaczęły bardzo doskwierać.
– Krwi po prostu brakuje – komunikuje Małgorzata Gradziuk, kierownik Działu Preparatyki i Ekspedycji w RCKiK w Słupsku. – W tej chwili nie mamy krwi w grupach minusowych, czyli B(-) i AB(-), ale potrzebna jest krew w każdej grupie, ponieważ liczba dawców jest zmniejszona, niewystarczająca. Ponadto mamy odwołane ekipy wyjazdowe pobierania krwi, które były dla nas głównym źródłem krwi.
Stacja krwiodawstwa w Słupku zanotowała aż 40-procentowy spadek zgłaszających się dawców. Głównie jest to spowodowane obawą przed zakażaniem się koronawirusem. Pracownicy stacji zapewniają, że nie ma się czego bać, ponieważ oddawanie krwi odbywa się w bardzo sterylnych warunkach. Ponadto zachowane są dodatkowe środki bezpieczeństwa
– U nas jest bardzo bezpiecznie – zapewnia Małgorzata Gradziuk. – Krwiodawcy przyjmowani są pojedynczo, poddawani są kwalifikacji wstępnej podczas której nie kontaktują się ze sobą. Są zachowane wszelkie wymogi bezpieczeństwa. Nie ma ryzyka. Jest bardzo bezpiecznie.
Warto pamiętać, że życiodajny płyn jednego dawcy może pomóc nawet trzem osobom. Krew po pobraniu dzieli się na osocze, płytki krwi oraz koncentrat krwinek czerwonych. Każdy z tych trzech składników może powędrować do innego potrzebującego. (opr. rkh)