K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Numerek do ratusza

0

Na problem interesantów chcących załatwić sprawę w wydziałach urzędu miejskiego zwrócił nam jeden z mieszkańców. Przepustką do ratusza jest tzw. numerek, ale otrzymać może go ten, kto o 7.30 stanie w kolejce i zmieści się w limicie przyjęć interesantów.

Poranek przed ratuszem przywołuje sceny z dawnego PRL-u, z kolejkami na porządku dziennym. Wszystko dlatego, że procedura obsługi interesantów w słupskim urzędzie w praktyce na wielu wymusza całodniową dyspozycyjność. Najpierw o godzinie 7.30 należy ustawić się w długiej kolejce – rzecz to niespotykana w odniesieniu choćby do innych urzędów w mieście – aby pobrać wejściówki z Centrum Obsługi Mieszkańców. Głównie dotyczy to klientów referatu rejestracji pojazdów i referatu meldunków. Kolejka oczekujących sięga przejścia dla pieszych przy ulicy Tuwima. Tzw. numerki, w ściśle zarachowanej liczbie, znikają błyskawicznie, przy czym kto szybszy, ten lepszy. Dlatego bardziej przezorni przed drzwiami do magistratu potrafią stanąć nawet po godzinie 6. Niezorientowani, którzy próbują go szturmować o godzinie 10 czy 11, odbijają się od drzwi i wtedy dowiadują się o systemie numerkowym. Dla nich jednak to już dzień stracony.

Jest też internet, strona miasta, gdzie dla e-obywateli stworzone zostały nowoczesne narzędzia kontaktu – wystarczy kliknąć: umów się na wizytę w urzędzie. Zwłaszcza młodsi obywatele chętnie sięgają po takie rozwiązania, ale i starsi znakomicie je oswoili, korzystając na co dzień choćby z e-recepty. I tu ich zdziwienie, że w dobie XXI wieku ten prosty mechanizm nie działa. Po wybraniu opcji usługi i daty rezerwacji wizyty w ratuszu pojawia się za każdym razem napis: brak wolnych terminów. A przecież są!… tyle że odstać je trzeba w kolejce o 7.30.

System kolejkowy działa więc jak wielka manufaktura. Szczęśliwiec, który nareszcie otrzyma swój numerek, musi teraz o wyznaczonej godzinie ponownie stawić się w ratuszu. W praktyce, o czym wiemy od jednego z mieszkańców, przez dwa dni próbującego odebrać dowód rejestracyjny, dokładna godzina obowiązywała tylko petenta, bo zamiast o 12.15 nasz rozmówca poproszony został do właściwego pokoju dopiero o 12.45. Summa summarum, aby załatwić sprawę w swoim urzędzie, musiał wziąć urlop. Na dwa dni. (jwb)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.