Według lipcowych danych ratusza, liczba osób zameldowanych na pobyt stały lub czasowy w Słupsku nieznacznie przekracza 83 tysiące. Wliczając jednak pobliskie miejscowości funkcjonalnie związane z miastem, cała aglomeracja może liczyć nawet 100 tysięcy.
Czasy, gdy Słupsk liczył 100 tysięcy mieszkańców dawno minęły. Tak było w latach 90. ubiegłego wieku, a ostatni taki wynik odnotowano równo 20 lat temu. W 2001 r. w Słupsku mieszkało około 102 tysięcy ludzi. Od tego czasu słupszczan regularnie ubywa. Średnio, o około tysiąc osób rocznie. Jeszcze 10 lat temu było nas 95 tysięcy. Najnowsze, lipcowe dane, którymi dysponuje ratusz mówią już tylko o 83 tysiącach. Są to jednak dane wyłącznie osób zameldowanych. W praktyce może więc nas być o wiele więcej.
– Lekko ponad 83 tysiące to osoby, które są zameldowane w naszym mieście – informuje Monika Rapacewicz z Urzędu Miejskiego w Słupsku. – Wiemy dobrze, że GUS szacuje liczbę mieszkańców na ponad 90 tysięcy. Przede wszystkim wynika to z tego, że obecnie nie mamy obowiązku meldunkowego jako takiego i ludzie osiedlając się w naszym mieście często nie przemeldowują się z miejsc, które opuścili. Stąd jako jednej z przyczyn tej różnicy możemy upatrywać w tej sytuacji.
W ciągu minionych dwudziestu lat, spora liczba dawnych mieszkańców Słupska przeprowadziła się poza granice naszego miasta, zasilając ludność ościennych gmin. Wskazuje na to choćby duży wzrost budownictwa jednorodzinnego na tych terenach. Przykładowo liczba osób mieszkających w podsłupskich Siemianicach to 3 tysiące osób. Populacja całej gminy Słupsk to przeszło 17 tysięcy zameldowanych. Demografia pozostałych gmin, takich jak Kobylnica czy Dębnica Kaszubska również wykazuje tendencje zwyżkową.
– My nie znamy przepływu tych osób, które wymeldowują się ze Słupska i meldują w innych miejscowościach – zastrzega Monika Rapacewicz. – Nie wiemy, co się dzieje z tymi ludźmi, którzy kiedyś byli zameldowani w naszym mieście. Patrząc na Słupsk, który jest ośrodkiem otoczonym przez kilka mniejszych miejscowości, z pewnością można powiedzieć, że mieszkańcy wyprowadzają się 5, 10 kilometrów od Słupska i tam znajduje się ich centrum życia, czyli dom, mieszkanie, a całe centrum edukacyjne, kulturalne, zawodowe pozostaje w Słupsku. Realnie te osoby mogą być zameldowane tam, a u nas korzystają z dóbr kultury, edukacji czy też pracują. Te przepływy są bardzo płynne i dobrze wiemy, że patrząc na miasto i gminy ościenne, pozostajemy takim samym dużym miastem jak kiedyś, tylko formalnie osoby znajdują się gdzie indziej.
Z drugiej jednak strony, powstające tak licznie na terenie naszego miasta nowe bloki mieszkaniowe, domy jednorodzinne oraz całe osiedla mogą su, że więcej ludzi do Słupska przybywa niż z niego ubywa. Tak jednak nie jest.
– Można to wyjaśnić tym, że ludzie mogą zajmować różne nieruchomości, mieszkać, wynajmować mieszkania, kupować domy, a nie muszą formalnie przenosić się, przychodzić do ratusza i się meldować – tłumaczy Monika Rapacewicz. – Zatem te wszystkie inwestycje, które powstają to nie są miejsca, na które tylko słupszczanie będą się przenosić z innych ulic, ale to też są osoby, które z okolic 30 kilometrów i dalej przybędą do naszego miasta.
Stopniowe zmniejszanie się populacji Słupska ma też inne przyczyny. Cześć słupszczan, szukając lepszego życia, z pewnością wyprowadziła się na stałe do państw Europy Zachodniej. Młodzi ludzie przeważnie migrują na studia do dużych polskich miast, a po zakończeniu nauki tam pozostają. Martwią też dane dotyczące ilości zgonów. W ciągu ostatnich lat więcej osób zmarło niż się urodziło.
– Każdy samorząd chciałby być jak najbardziej popularny, jeżeli chodzi o przepływy – zapewnia Monika Rapacewicz. – Na pewno chcielibyśmy, żeby do nas jak najwięcej mieszkańców przyjeżdżało i żeby się meldowali. Teraz czekamy na wyniki spisu powszechnego, który dostarczy nam dużo ciekawych danych nie tylko co do liczby ludności, ale też migracji mieszkańców.
Demografia Słupska wykazuje tendencję malejącą. Ten trend dotyczy jednak większości polskich małych i średnich miast i z pewnością utrzyma się w kolejnych latach. Jeśli tak się stanie, już za 10 lat populacja Słupska może spaść do jedynie 70 tysięcy mieszkańców. Pocieszać może jedynie fakt, że aglomeracyjnie Słupsk nadal może uważać się za stutysięcznik. (opr. rkh)