Niedawno informowaliśmy o trwającej rekrutacji do szkół średnich. Dla 820 absolwentów klas ósmych przygotowano w słupskich szkołach samorządowych 1400 miejsc w pierwszych klasach szkół ponadpodstawowych. Do tego trzeba doliczyć miejsca w szkołach prowadzonych przez starostwo i placówkach niepublicznych.
Ta dysproporcja pomiędzy liczbą miejskich ósmoklasistów a przygotowanych miejsc w pierwszych klasach skłoniła jednego z naszych czytelników do ciekawych refleksji. Zastanawia się on, czy narzekanie władz miejskich na dopłacanie do kształcenia młodzieży spoza miasta jest zasadne. „Łatwo wyliczyć, że dzięki uczniom z innych miejscowości pracę ma spora liczba nauczycieli. Gdyby tych uczniów nie było, trzeba byłoby zamknąć kilka placówek, a kilkudziesięciu nauczycieli i pracowników obsługi po prostu zwolnić” – pisze w e-mailu nasz czytelnik. W dalszej części tego listu zastanawia się, co jest podstawą ustalenia takiej, a nie innej liczby miejsc w 47 pierwszych klasach szkół ponadpodstawowych.
– Ustalenie takiej liczby miejsc podyktowane jest zarówno doświadczeniami z lat ubiegłych, jak i rozeznaniem sytuacji w konkretnym roku szkolnym – wyjaśnia Monika Rapacewicz, rzecznik prasowa Urzędu Miejskiego w Słupsku. – Ratuszowy wydział edukacji organizuje badanie ankietowe ósmoklasistów, z którego wynika również i to, ilu uczniów będzie chciało podjąć dalszą naukę poza Słupskiem. Są przecież i tacy, którzy szukają swojego miejsca w większych ośrodkach niż nasz. Te dwa obszary wiedzy, czyli doświadczenia lat ubiegłych i ankieta ósmoklasistów uzupełniane są przez efekt kontaktów z administracją oświatową w okolicznych gminach. Od nich mamy informacje o liczbie uczniów zamierzających uczyć się w Słupsku.
Warto dodać, że do tych 1400 miejsc w miejskich szkołach prowadzonych przez samorząd Słupska trzeba doliczyć ponad 200 miejsc w szkołach niepublicznych i prowadzonych przez słupskie starostwo. Monika Rapacewicz dodaje, że dopiero we wrześniu wiadomo będzie, czy wszystkie miejsca w edukacyjnych placówkach ponadpodstawowych zostaną wykorzystane. Może być i tak, że część uczniów nie zostanie przyjętych do klas o wymarzonym profilu i spróbuje szukać miejsca w innych szkołach poza Słupskiem.
Ryszard Hetnarowicz