W 14 kolejce IV ligi Pomorze Gryf Słupsk wygrał na stadionie przy ulicy Zielonej z niepokonaną do tej pory drużyną Gedanii Gdańsk 2:1. To było ostatnie spotkanie słupszczan przed własną publicznością w tej ligowej rundzie.
W ostatnim w twj rundzie spotkaniu na własnym boisku Gryf Słupsk podejmował wicelidera Gedanię Gdańsk – drużynę, która nie zaznała jeszcze smaku porażki. Mecz z wiceliderem nie przestraszył podopiecznych Grzegorza Bednarczyka. było to widać od pierwszych minut. Zdecydowane akcje Gedanii przerywał Kacper Jendruch. Pierwszy groźny strzał na bramkę Gryfa goście oddali w 10 minucie gry. Chwilę później to słupszczanie mieli okazję na zdobycie gola. Daniel Piechowski zagrał do Oskara Zielińskiego, ten podał do wychodzącego lewym skrzydłem Kacpra Grygiera, lecz jego strzał był zbyt słaby, bo wylądował w rękawicach bramkarza Gedanii Mateusza Macholi. Podopieczni Krystiana Ryczkowskiego w 19 minucie mogli objąć prowadzenie, ale Filip Bielańczuk nie dał się zaskoczyć. Po akcji prawą stroną Gedania w 32 minucie zdobyła prowadzenie po strzale Wojciecha Zyski. W 41 minucie gospodarze mogli doprowadzić do wyrównania. Fabian Słowiński otrzymał podanie od Daniela Piechowskiego, ten dograł na skrzydło do Kacpra Grygiela lecz, jego dośrodkowanie nie trafiło do żadnego zawodnika Gryfa. Do końca pierwszej połowy nie padła już bramka.
Po zmianie stron kibice zobaczyli całkiem inną grę Gryfa. Widać było, że w szatni w czasie przerwy padło kilka ostrych słów ze strony trenera Bednarczyka. W 50 minucie po akcji całego zespołu Fabian Słowiński z 20 metrów strzelił, ale piłka trafiła w słupek, dobijał Oskar Zieliński, ale jego strzał wybronił bramkarz gości. W 54 minucie dośrodkowanie Zielińskiego z rzutu rożnego wykorzystał Daniel Piechowski i strzałem głową doprowadził do remisu. W 59 minucie gospodarze przeprowadzili kolejny ładny atak, lecz strzał Zielińskiego wybronił golkiper gości. Kwadrans przed zakończeniem spotkania płaski strzał zza pola karnego oddał Maciej Gregorek. Golkiper gdańszczan odbił piłkę na prawą stronę, gdzie był Oskar Zieliński, który skierował ją do siatki. Gryf objął prowadzenie 2:1. W ostatnich minutach meczu pod słupską bramką było kilka razy bardzo gorąco. Goście jednak nie mieli sposobu na zdobycie bramki gospodarzy. Najwięcej tych sytuacji było w doliczonym czasie gry. Najpierw Mateusz Zalewski uderzył tuż obok słupka, później z wysokiego dośrodkowania Mateusz Pogorzalski trafił w poprzeczkę, a następnie najlepszą okazję zmarnował Zalewski, bo z kilku metrów nie trafił do zupełnie pustej bramki, a zamiast piłki wpadł w nią sam.
Dla zespołu Krystiana Ryczkowskiego była to pierwsza porażka, bo – jak ocenia Krystian Ryczkowski, trener Gedanii Gdańsk – była bardzo dobrze dysponowana drużyna Gryfa i zasłużenie odniosła zwycięstwo. Gryf nie pozwolił jego drużynie na takie funkcjonowanie, jak w innych spotkaniach, więc duże brawa dla drużyny Gryfa, a Gedania musi się pogodzić z pierwsza porażka w tym sezonie.
Takie zwycięstwo na pewno cieszy. Szczególnie, gdy gra się z takim przeciwnikiem jak Gedania. Jednak w szatni nie obyło się bez ostrych słów trenera Bednarczyka, które poskutkowały lepszą grą w drugiej połowie. Grzegorz Bednarczyk, trener Gryfa Słupsk stwierdził, że zawodnicy także sami się motywowali, bo w pierwszej połowie Gryf wcale nie był słabszym zespołem. Nie tworzył sobie dogodnych sytuacji, a jedna błędna decyzja w defensywie spowodowała, że wpadła bramka dla gości. Szkoleniowiec uważa, że to słupszczan jeszcze bardziej zmobilizowało do lepszej gry. Było to możliwe, ponieważ jego piłkarze wierzyli w swoje możliwości i dobry wynik, a zwycięstwo przyszło dzięki zaangażowaniu.
Do zakończenia rozgrywek w tej rundzie pozostały jeszcze dwie kolejki. Na tę chwilę Gryf zajmuje trzecie miejsce w tabeli. W najbliższą niedzielę 14 listopada słupszczanie udadzą się do Wejherowa na mecz z Gryfem Wejherowo. W ostatniej kolejce będą pauzować. Rozgrywki wznowione zostaną 5/6 marca przyszłego roku. (opr. rkh)