Przedstawiciele związków zawodowych działających w Miejskim Zakładzie Komunikacji w Słupsku zorganizowali dzisiaj konferencję prasową. Jej tematem były sytuacja finansowa w firmie i relacje z władzami miasta.
W konferencji uczestniczyli Piotr Rakowski z NSZZ Solidarność oraz Dorota Sobczak i Piotr Walkowski ze Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w RP. Podczas spotkania z dziennikarzami padło wiele gorzkich słów pod adresem właściciela spółki, czyli miasta. Związkowcy nakreślili sytuację ekonomiczną w MZK, w spółce, która już teraz musi zaciągać kredyt na działalność bieżącą. O tym, jak jest źle świadczy i to, że dzisiaj miały zostać odebrane ze Scanii autobusy elektryczne, ale to nie nastąpiło. Spółka MZK nie ma pieniędzy na wkład własny, a do tej pory żaden bank nie zgłosił chęci udzielenia kredytu na ten cel. Jedno zapytanie ofertowe zostało już zamknięte z powodu braku chętnych, a drugie zapytanie jest ważne do 31 lipca.
– O ile nam wiadomo, to na tę chwilę nie ma od banków żadnej oferty – mówią związkowcy i tę sytuację postrzegają w kontekście decyzji Zgromadzenia Wspólników MZK Sp. z o.o. w Słupsku, czyli Prezydenta Miasta Słupsk o obniżeniu wartości akcji spółki. – To miało bezpośredni wpływ na spadek wiarygodności firmy. Nie mówiąc już o jej wartości.
Odczytane zostało także oświadczenie związkowców. Oto jego treść.
Spółka jest w bardzo trudnej sytuacji. Musi się finansować kredytem w rachunku bieżącym i nie ma na wkład własny do projektu na zakup autobusów elektrycznych i ładowarek. Był już jeden przetarg i nie było ofert. To było na stronie spółki. Teraz jest drugi i czy będą oferty, nie wiemy. Obniżenie kapitału może być kolejnym sygnałem dla banków, że w spółce źle się dzieje. A jeżeli banki się nie zgłoszą, to czy miasto pożyczy spółce pieniądze na ten wkład? Nie chcemy takiej sytuacji, aby mieszkańcy nie mogli korzystać z gotowych już nowych, cichych, ekologicznych i nowoczesnych pojazdów.
Dla organizacji związkowych wszystko to oznacza, że spółka za chwilę e będzie miała pieniędzy na wynagrodzenia, na zapłatę składek i podatków. W związku z tym pytamy się co dalej? Ludzie się boja imają dość. Ludzie chcą spokojnie pracować o otrzymywać godne wynagrodzenie za dobrą pracę, a nie ciągle martwić się o to, czy zakład będzie miał pieniądze na wynagrodzenia i czy będzie istniał.
Od dawna w firmie brakuje pracowników, a przede wszystkim kierowców, a zakład, który jest w trudnej sytuacji nie przyciąga nowych pracowników.
Ta firma jest ważna dla słupszczan, dla mieszkańców, pracowników i ich rodzin.
Związkowcy nie kryją, że obawiają się tego, co dotknęło zatrudnionych w słupskiej Scanii. Żalą się też, że nie mogą uzyskać odpowiedzi na pytania kierowane do prezydenta miasta. Nawet nie mają możliwości zadania tych pytań pani prezydent. W tej sytuacji postanowili poprosić radnego Jacka Szarana, o zadanie pytań w ich imieniu. Przygotowali to na piśmie, którego zdjęcie zamieszczone jest poniżej. (rkh)