Kilka stopni powyżej zera i z dróg w mieście wraz ze śniegiem zaczyna schodzić asfalt. Przykładem takiej „odwilży” jest stan nawierzchni ulicy Kaszubskiej od nowego ronda im. Urszuli Wyrwy do skrzyżowania z Armii Krajowej. Żeby ten odcinek przejechać, trzeba jeździć slalomem, a i tak zazwyczaj któreś koło musi zahaczyć o dziurę. Dziś drogowcy rozpoczęli łatanie tej newralgicznej dla komunikacji miejskiej trasy. To syzyfowa praca – mówią kierowcy – choć na pięć minut polepszy jazdę. Zarządca tak czy inaczej musi zadbać o poprawę warunków na drodze, bo za zaniechanie odpowiada na zasadzie winy, ale radykalne efekty może już tylko przynieść remont generalny.
.
Spod śniegu, który w ostatnich dwóch dniach zaczął znikać z ulic miasta, wyłazi koszmar kierowców i drogowców. Dziury. Ich liczba to papierek lakmusowy dla jakości materiałów, z jakich zbudowane są nawierzchnie, i jakości wykonanych robót budowlanych.
.
Przykładem drogi, która swoim wyglądem przypomina ser szwajcarski, jest ulica Kaszubska od nowego ronda im. Urszuli Wyrwy do skrzyżowania z Armii Krajowej. Drogowcy rozpoczęli dziś w tym miejscu łatanie dziur, które w znacznym stopniu uniemożliwiały już bezpieczną podróż. Pokonanie tego odcinka oznaczało jazdę slalomem, z zahaczeniem o przeciwległy pas. Na jak długo doraźne działania naprawcze poprawią stan jezdni, okaże się w najbliższym czasie. Zdaniem kierowców to syzyfowa praca, a efekty utopią się w kolejnym deszczu. Ten stan rzeczy poprawić może jedynie remont generalny. / Joanna Wojciechowicz-Bednarek