Decyzja o likwidacji dwóch przejść dla pieszych w środkowej części alei Sienkiewicza zapadła w lutym bieżącego roku. Jak informowała wtedy wiceprezydent Słupska Marta Makuch, wprowadzenie takiego rozwiązania miało na celu przede wszystkim ochronę pieszych i poprzedzone zostało rozmowami z policją oraz rekomendacjami członków zespołu do spraw bezpieczeństwa ruchu drogowego. Dziś widać, że dawne przejście z parku na drugą stronę ulicy obok sądu nadal – choć już w sposób nieformalny – pozostaje w użyciu, o czym przekonuje zerwany ze słupków łańcuch blokujący wejście na jezdnię.
.
W lutym br. władze miasta zdecydowały o likwidacji przejść dla pieszych zlokalizowanych obustronnie w środkowej części alei Sienkiewicza w Słupsku.
.
– Po przeanalizowaniu wszystkich rozwiązań, łącznie z wycinką drzew w parku, podjęliśmy decyzję, że najbezpieczniejsze będzie zamknięcie tych przejść dla pieszych. W celu zwiększenia bezpieczeństwa osób, które przechodzą przez park Sienkiewicza, powstanie kilkanaście dodatkowych lamp oświetlających park, a także monitoring miejski – mówiła w lutym br. wiceprezydent miasta Marta Makuch.
.
Taki monitoring i dodatkowe lampy w parku rzeczywiście się już pojawiły, co powinno zwiększyć bezpieczeństwo przebywających na tym terenie osób i oświetlić drogę po zmierzchu tym, którzy muszą przemaszerować całą jego długość, aby dostać się na drugą stronę alei. Jak się jednak okazuje, dawne przejście w rejonie sądu pozostaje w nieformalnym użyciu, o czym przekonuje zerwany łańcuch, który blokował wejście na jezdnię, i widok przemykających tamtędy ludzi.
.
Już w czasie podejmowania decyzji przez władze miasta o organizacji ruchu w tych miejscach rozgorzała dyskusja w przestrzeni medialnej, czy zamknięcie obu przejść w środkowej części parku Sienkiewicza jest właściwym i skutecznym rozwiązaniem dla pieszych i kierowców. Faktem jest jednak, że rok wcześniej zdarzył się tam śmiertelny w skutkach wypadek – młoda kobieta zginęła na pasach, uderzona przez samochód ciężarowy.
.
Z jednej strony pojawiały się głosy, że zamknięcie przejść dla pieszych, bardzo często uczęszczanych i potrzebnych w istniejącym układzie komunikacyjnym tej części miasta, jest rozwiązaniem najprostszym, a przy tym nieskutecznym: ludzie i tak będą korzystać z tego skrótu, tyle że teraz miasto na nich zrzuci odpowiedzialność za bezpieczeństwo. W komentarzach pojawiały się też pytania o sztandarowe hasło zrównoważonej mobilności w sytuacji, kiedy na plan pierwszy wysuwa się komfort prowadzących pojazdy, nie szukając przy tym innych rozwiązań ukierunkowanych na poprawę widoczności samych przejść i potrzeby pieszych.
.
Ale i nie brakowało też opinii, że likwidacja pasów to dobre posunięcie w sytuacji realnego zagrożenia bezpieczeństwa niechronionych uczestników ruchu drogowego. Po jednej stronie widoczność zasłaniają drzewa parkowe, po drugiej parkujące samochody przy ulicy, trudno więc dostrzec pieszych, którzy wchodzą na jezdnię. Przejścia były więc niebezpieczne.
.
Radny Kacper Moroz w interpelacji z lutego br. zauważał, że „likwidacja przejścia nie sprawi, że ludzie nagle przestaną tamtędy przechodzić. Będą nadal korzystać z tej trasy, tyle że w bardziej niebezpiecznych warunkach”. Dlatego proponował poprawę bezpieczeństwa poprzez lepsze doświetlenie, wyraźniejsze oznakowanie czy też wprowadzenie ograniczenia prędkości.
.
Komendant Miejski Policji w maju ubiegłego roku sugerował rozważenie możliwości wprowadzenia aktywnych przejść dla pieszych. Inteligentne przejścia reagują na pojawienie się pieszego, uruchamiając sygnały świetlne oraz dźwiękowe i zwracają uwagę kierującego na pieszego. W takiej sytuacji należałoby też rozważyć wycięcie stojących skrajnie drzew. W przypadku braku możliwości wprowadzenia proponowanych zmian Komendant Miejski Policji zwracał się do władz miasta o rozważenie likwidacji przejść. I taką właśnie decyzję miasto podjęło.
.
Dziś jednak, co można zobaczyć, przechodząc aleją Sienkiewicza, łańcuch zabezpieczający przejście od strony przystanku przy sądzie jest zerwany, czyli w nieformalny sposób ten skrót komunikacyjny nadal funkcjonuje. Jeśli incydentalnie i nie rozpoczyna to dyskusji o zmianie wdrożonego rozwiązania, to i tak potrzebna jest pilna naprawa, aby takich widoków w pamięci mieszkańców nie utrwalać.
.
Joanna Wojciechowicz-Bednarek, fot. JWB