K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Życie bez ogródka

1

Mieszkańcy ulicy Borchardta w Słupsku walczą z magistratem o przydomowe ogródki. Zajmowaną przez nich od lat działkę władze miasta chcą sprzedać jako tereny inwestycyjne.

Do maja urząd miejski dał czas mieszkańcom ulicy Borchardta na wyniesienie się z dzierżawionych ogródków i rozbiórkę mieszczących się na nich budynków. Mieszkańcy są oburzeni, bo przez lata włożyli wiele wysiłku w przygotowanie tego terenu pod potrzeby rekreacyjne, a zajmowane komórki to jedyne miejsce, gdzie mogą przechowywać swój sprzęt. Teraz po latach ratusz upomniał się o teren z zamiarem sprzedania go potencjalnym deweloperom.

Użytkujemy go od 50 lat – mówi słupszczanin Jarosław Szczucki. – Od początku były to ogródki przyzakładowe, ponieważ mieszkania, w których mieszkamy, były mieszkaniami byłego PGO, a ogródki przynależały do tych mieszkań. Od kilku lat dochodziły nas słuchy, że przy zmianie planu zagospodarowania przestrzennego te ogródki zostaną nam odebrane, umowy zostaną wypowiedziane, ponieważ planują tutaj budowę jakichś domków szeregowych czy jednorodzinnych. Mamy wszystko stąd zabrać, oczyścić teren i zostawić go równym.

Po rozmowach urząd zaproponował w ramach kompromisu zamianę na inną działkę. Ta jednak jest mocno zaniedbana i wymaga sporych nakładów, aby można było ją normalnie użytkować. Mieszkańcy rekompensatę uważają za marną, ponadto boją się powtórki z rozrywki której teraz doświadczają.

Nie dają nam żadnej gwarancji, że za dwa – trzy lata znowu nie dostaniemy jakiegoś wypowiedzenia, bo znajdzie się chętny albo na kupno, albo na zagospodarowanie tego terenu i znowu będziemy komuś przeszkadzać – mówi Jarosław Szczucki, użytkownik przydomowego ogródka przy ulicy Borchardta. – Powiedzą nam do widzenia, a co my wtedy zrobimy. Po raz kolejny mamy przygotować teren, a jak miasto zobaczy, że jest ładny, to jakiś chętny się znajdzie i znowu dostaniemy wypowiedzenie. Tak było i tutaj, gdzie stoimy, tu było śmietnisko. Wywiozłem stąd kilka przyczep gruzu, śmieci. Żeby uporządkować, doprowadzić do stanu, jaki teraz jest, trwało to kilka lat.

Podczas ostatniej sesji radni zajmowali się skargą na działalność prezydenta miasta w tej sprawie. Pomimo głosów krytyki wobec postępowania włodarzy i zrozumienia sytuacji osób z ulicy Borchardta, rada uznała ją za bezzasadną.

Ja osobiście nie zgadzam się z tym, że miasto za wszelką cenę chce odebrać mieszkańcom działkę – 3 tysiące metrów – o którą walczą – mówi radny klubu PO Jan Lange. – Maja tam powstać mieszkania, domki jednorodzinne. Dzisiaj, kiedy mówiliśmy o tych wszystkich niedociągnięciach, o tych odorach, bagnach, miasto na siłę chce tam zainwestować w budownictwo jednorodzinne. Jest to wielki błąd miasta.

Mieszkańcy nie potrafią zrozumieć, dlaczego ratusz tak mocno upiera się, aby odebrać im działki o powierzchni niespełna 3 tysięcy mkw. Zdziwienie jest tym większe, gdyż podmokły teren między torami, ruchliwą ulicą Portową i oczyszczalnią ścieków trudno uznać za wymarzony na miejsce pod nowy dom. (opr. jwb)

DyskusjaJeden komentarz

  1. Należałoby sprawdzić jaki jest stan własnościowy do zajmowanych mieszkań i ogródków. Jeżeli są własnością lokatorów, to należy wywłaszczyć za odszkodowaniem. Natomiast jeżeli np. ogródki były użytkowane nielegalnie, należy obciążyć opłatami za cały okres użytkowania. Jeżeli również mamy do czynienia z mieszkaniami komunalnymi, to należy sprawdzić, czy lokatorom ze względu na dochody przysługują takie mieszkania i podjąć stosowne decyzje..