Marcin Anaszewicz zatrudniony w ratuszu na stanowisku dyrektora strategicznego oficjalnie przestał być pracownikiem Urzędu Miejskiego w Słupsku. Przez długi czas przebywał na bezpłatnym urlopie, na który pod koniec prezydentury zgodę wyraził Robert Biedroń.
Marcin Anaszewicz to jeden z najbliższych współpracowników Roberta Biedronia. Wraz z objęciem przez niego prezydentury został zatrudniony na stanowisku dyrektora strategicznego. Miał odpowiadać za reorganizację i usprawnienie pracy Urzędu Miejskiego w Słupsku oraz monitorowanie działań finansowych. Po kilku latach stanowisko dyrektora strategicznego zmienił na doradcę strategicznego. Mimo że odszedł z magistratu razem z Robertem Biedroniem, to formalnie pozostawał w urzędzie przez długi czas.
– W związku ze sporym zainteresowaniem ze strony mieszkańców Słupska osobą pana Marcina Anaszewicza, byłego już – na szczęście – dyrektora strategicznego Urzędu Miejskiego w Słupsku, wystosowałam zapytanie do pani prezydent, czy pan Marcin Anaszewicz nadal jest pracownikiem naszego magistratu i czy z tego względu pobiera wynagrodzenie. Warto tu podkreślić, ze za czasów pana Roberta Biedronia pan Marcin Anaszewicz pobierał jedno z najwyższych wynagrodzeń w urzędzie, jeśli nie najwyższe – mówi Anna Mrowińska z Solidarnej Polski, radna klubu PiS. – Otrzymałam odpowiedź, że umowa z panem Anaszewiczem została rozwiązana 31 grudnia 2019 roku, czyli po roku od momentu, kiedy pan Biedroń odszedł ze Słupska.
Już za prezydentury Roberta Biedronia stanowisko dyrektora strategicznego wzbudzało wiele kontrowersji. Na przykład otrzymał pozwolenie na wykonywanie swojej pracy poza ratuszem.
– Zarówno osoba pana Anaszewicza, jak i pani Beaty Maciejewskiej, pracowników zatrudnionych przez pana Biedronia bez konkursu, wzbudzały zainteresowanie i niepokój ze strony słupszczan, ponieważ informacją nieoficjalną, ale jakby tajemnicą poliszynela było, że otrzymują oni bardzo wysokie uposażenia, a tak naprawdę wszyscy zastanawiali się, za co konkretnie, ponieważ stanowiska im przypisane nie do końca, wydawać się mogło, sprawdzały się w funkcjonowaniu urzędu miejskiego – mówi radna Anna Mrowińska. – Pan Anaszewicz zatrudniony był na niezwykle komfortowych warunkach przez pana Biedronia, ponieważ mógł świadczyć pracę, będąc w Warszawie, a pobierał wynagrodzenie, będąc dyrektorem strategicznym naszego słupskiego magistratu. To również jest jedna z wielu ciekawostek, o których musimy pamiętać ku przestrodze.
Na koniec swojej przygody ze słupskim magistratem Marcin Anaszewicz otrzymał ekwiwalent za niewykorzystany urlop wypoczynkowy w kwocie trzech tysięcy złotych. (opr. jwb)