W 11 kolejce IV ligi Pomorze piłkarze Gryfa Słupsk na Zielonej podzielili się punktami z Powiślem Dzierzgoń. To już trzeci mecz w tym sezonie na własnym stadionie zakończony wynikiem 1:1.
Gryf skromnie bo tylko zremisował 1:1 z drużyną Powiśle Dzierzgoń zajmującą 15 miejsce w tabeli IV ligi Pomorze. Gryf od samego początku spotkania grał niedokładnie i ospale. Już w 30 sekundzie meczu zagrożenie stworzyli goście i po dobrze rozegranej akcji byli bliscy objęcia prowadzenia. Tylko dobra interwencja młodego golkipera Gryfa Filipa Bielańczuka uchroniła gospodarzy od gola. Trzecia minuta okazała się ponownie nie najlepsza dla podopiecznych Arkadiusza Gaffke, Wojciech Barnik w polu karnym sfaulował Dariusza Staniaszka. Na jedenastym metrze piłkę ustawił Patryk Lewandowski i rzut karny zamienił na bramkę. Kilka minut później po ładnym zagraniu Gryfa podania Szymona Mytycha nie wykorzystał Oskar Zieliński. W 14 minucie przed szansą na gola z rzutu wolnego stanęli gospodarze, ale strzał Patryka Dąbrowskiego z kłopotami wybronił golkiper Powiśla Tomasz Kowalski. Kolejne minuty to przewaga drużyny gości. Kolejna strata piłki przez Wojciecha Barnika i Tomasza Piekarskiego nie została wykorzystana przez piłkarza Powiśla Patryka Lewandowskiego. Piłka po jego strzał przeszła tuż obok słupka bramki Gryfa. W 36 minucie kolejny wolny dla trójkolorowych. Ponownie Patryk Dąbrowski uderzył w okolice okienka bramki, ale znów golkiper Powiśla nie daje się zaskoczyć. Goście tuż przed zakończeniem pierwszej połowy mogli jeszcze podwyższyć wynik, ale Bartosz Gutowski swoim strzałem zza pola karnego trafił w poprzeczkę. Po 45 minutach sennej gry Gryfa tylko 1:0 prowadziło Powiśle Dzierzgoń, choć mogło wyżej.
W drugiej połowie oglądaliśmy jakby zupełnie inny zespół gospodarzy. Gryfici od pierwszych sekund zaskoczyli Powiśle. Byli szybcy i bardziej dokładni w swoich podaniach. W 46 minucie Marcjan Majcher podał do Patryka Dąbrowskiego, a ten wrzucił piłkę w pole karne do Szymona Mytycha, którego strzał był jednak zbyt słaby, by zaskoczyć bramkarza gości. W 53 minucie dośrodkowaną z lewej strony piłkę bramkarz Powiśla wypuścił z rąk. Takiej okazji nie mógł zmarnować Szymon Mytych, który będąc najbliżej tej akcji skierował futbolówkę do siatki i doprowadził do remisu 1:1. Po tej bramce gospodarze jeszcze bardziej przycisnęli gości. Szansa na podwyższenie wyniku wymknęła się gospodarzom, gdy Tomasz Piekarski zagrał wzdłuż pola bramkowego, ale zabrakło zawodnika Gryfa, który mógłby zamknąć akcję. Bardzo aktywny w tej połowie Oskar Zieliński zaskakująco uderzył z 25 metrów. Niestety piłka trafiła w słupek, a przy. kolejnej próbie poszybowała tuż nad poprzeczką. Ostatnie dziesięć minut zespoły grały już w dość intensywnym deszczu i o tworzeniu dobrej akcji nie było już mowy. Tak więc po dwóch różnych połowach Gryf zremisował 1:1 z Powiślem Dzierzgoń. Podsumowując mecz, słupski szkoleniowiec Arkadiusz Gaffka stwierdził, że ten remis szczęśliwy jest nie dla nas.
– Wydaje mi się, że pierwszą połówkę przespaliśmy strasznie – ocenia szkoleniowiec Gryfa. – W drugą weszliśmy z innym nastawienie. Chcieliśmy grać w piłkę. W pierwszej nie poznawałem swojego zespołu. Takich błędów, jakie robiliśmy w pierwszej połowie, to chyba nie robiliśmy długo. Zadowolony jestem z drugiej polowy i postawy drużyny, ale tak naprawdę ten remis jest dla mnie porażką.
W następnej kolejce, 17 października, słupszczanie zmierzą się w Lęborku z Pogonią. Nasuwa się pytanie czy styl gry będzie również zagadką. Szkoleniowiec słupszczan stwierdził, że jest to dobre pytanie, ale on sam chciałby wiedzieć. Różne oblicza drużyny zdarzają się nawet takim klubom, jak Liverpool. Ze swej strony Arkadiusz Gaffka zapewnił, że dołoży całej swojej mocy sprawczej, żeby Gryf zagrał tak jak w drugiej połowie, a nie jak w pierwszej.
Może w meczu derbowym Gryfici się odblokują i zatrą złe wrażenia z ich dotychczasowej gry. (opr. rkh)