W minioną sobotę odbył się XVI Rajd Rowerowy Osób Niepełnosprawnych im. Stanisława Kądzieli. Blisko 200 uczestników miało do pokonania trasę 40 kilometrów z przystankami w trzech domach pomocy społecznej powiatu słupskiego.
Tradycją jest, że co roku w ostatnią sobotę lipca sprzed Starostwa Powiatowego w Słupsku wyrusza rajd rowerowy szlakiem domów pomocy społecznej, w którym biorą udział osoby niepełnosprawne i pełnosprawne. Na starcie można było dostrzec uczestników w różnym wieku jadących na różnych jednośladach. Była też mama z trzyletnią córeczką Igą. Karolina Płodzień ze Słupska, matka trzylatki, podkreśla, że pierwszy raz brała udział w rajdzie przed dwoma lata. W zeszłym roku nie mogła, ponieważ była w ciąży, a teraz razem z córką postanowiły przemierzyć tę trasę. Trudności się nie boi. Jeżdżą prawie codziennie, więc mają odpowiednie przygotowanie.
Nie zabrakło również gospodarza powiatu starosty Zdzisława Kołodziejskiego oraz Pawła, syna Stanisława Kądzieli, patrona rajdu. Starosta bierze udział w każdym rajdzie, czyli jest to jego szesnasta eskapada rajdowa. Co ciekawsze, od początku na tym samym rowerze, którym – o ile czas pozwala – stara się jeździć rekreacyjnie.
Po uroczystym otwarciu i przecięciu wstęgi przez starostę, dyrektorów domów pomocy społecznej i Pawła Kądzielę blisko 200 rowerzystów, w tym prawie 50 pensjonariuszy DPS-ów wraz z opiekunami, wyruszyło na 40-kilometrową trasę w asyście policjantów słupskiej drogówki. Trasa najpierw biegła ulicami Słupska, następnie drogami polnymi i leśnymi prowadzącymi kolejno do placówek w Lubuczewie i Machowinku, by dotrzeć do mety w Machowinie. Tam czekały na uczestników rajdu różne atrakcje i biesiada. Jest tradycją, że co roku inny dom pomocy społecznej powiatu słupskiego pełni rolę głównego gospodarza.
Tegoroczna impreza, a zwłaszcza ostatni odcinek trasy, dał się we znaki wszystkim uczestnikom. Po wręcz afrykańskim upale napotkali ulewny deszcz, z którym musieli się zmagać niemal do samej mety. Przemoczonych uczestników, ale w doskonałych humorach, gorąco powitali mieszkańcy DPS-u w Machowinie. Wszyscy, którzy wyruszyli spod starostwa dojechali beż żadnych przeszkód do Machowina. Było wspólne biesiadowanie przy muzyce, spożywano smaczne posiłki, a po nich odbyły się występy podopiecznych placówki z Machowina i konkursy z nagrodami.
Ewa Młynarczyk, dyrektorka DPS Machowino, miała na trasie 12 swoich pensjonariuszy. Cieszyła się, że wszyscy bez problemu dotarli do końcowego etapu rajdu. Przyznała też, że na to pracowali cały rok. Byli wśród nich Dariusz Słowiński i Roman Mordań, którzy w trasę wybrali się na rowerach kupionych za własne pieniądze. Zarówno to, jak i fakt pokonania całego szklaku bez żadnych kłopotów napawało ich dumą. Przyznali, że radość czerpią nie tylko z jazdy rowerem, ale także z poznawania innych ludzi.
Ten rajd ma to do siebie, że nie trzeba się w nim ścigać. Najważniejsze, by wszyscy bezpiecznie dojechali. Osiągnięcie przez pensjonariuszy domów pomocy społecznej mety oznaczało zwycięstwo nad sobą i własnymi słabościami, co dało im wiele satysfakcji i radości. (opr. rkh)