K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Waleczne serce Gryfa

0

IV-ligowy Gryf Słupsk S.A przegrał na własnym boisku z liderem II ligi Górnikiem Łęczna 1:3 w I rundzie Totolotek Puchar Polski i zakończył przygodę z centralnymi rozgrywkami. Mimo porażki trójkolorowi pokazali charakter i serce do walki.

Sporą dawkę emocji piłkarskich mieli kibice na stadionie przy ulicy Zielonej w Słupsku podczas meczu 1/32 Pucharu Polski. Gryf Słupsk po wygraniu regionalnego pucharu na szczeblu wojewódzkim wylosował drugoligowego Górnika Łęczna, który był faworytem tego spotkania. Przebieg meczu wcale nie świadczył o tym, że gra lider II ligi z zespołem IV ligi. Podopieczni Grzegorza Bednarczyka grali bardzo odważnie, ale i rozsądnie jak równy z równym. Jednak już w 11 minucie po błędzie obrony i niefrasobliwym zagraniu Krzysztofa Wandzio prezent wykorzystał Marcin Stromecki, który dał prowadzenie drużynie z Łęcznej. Strata bramki mobilizująco podziałała na Gryfa. Kilka minut później znakomitą akcję przeprowadził Tomasz Piekarski. Zagrał do Wojciecha Barnika, którego strzał wybronił bramkarz Łęcznej. W 25 minucie po jednej z akcji w polu karnym Górnika ręką zagrał Kamil Pajnowski, a jedenastkę na bramkę dla Gryfa zamienił Damian Mikołajczyk doprowadzając do wyrównania na 1:1. Niestety w 34 minucie gry skuteczną akcję przeprowadzili piłkarze z Łęcznej. Znakomite podanie w pole karne otrzymał Paweł Wojciechowski, który z bliskiej odległości nie dał żadnych szans słupskiemu bramkarzowi Michałowi Kędzi. Górnicy ponownie objęli prowadzenie 2:1. Pod koniec pierwszej połowy sędzia główny spotkania Maciej Pelka jeszcze dwukrotnie odgwizdywał karnego. W 44 minucie podcięty zostaje w polu karnym przez Daniela Piechowskiego piłkarz Górnika Dominik Lewandowski. Do piłki podszedł strzelec drugiej bramki Wojciechowski i przestrzelił karnego. Już w doliczonym czasie pierwszej połowy ponownie jeden z piłkarzy Gryfa zdaniem arbitra w zamieszaniu w polu karnym trącił zawodnika Łęcznej. Tym razem do piłki podszedł Krystian Wójcik, który jedenastkę zamienił na trzecią bramkę.

Po zmianie stron trwała wymiana ciosów i nie brakowało podbramkowych sytuacji. Po rzucie wolnym wykonanym przez Piekarskiego w pole karne do piłki wyskoczył Paweł Szmytkiewicz, lecz golkiper gości Adrian Kostrzewski bez trudu złapał piłkę. Na szczęście groźna akcja gości z podaniem wzdłuż bramki Gryfa zakończyła się niecelnym strzałem. W odpowiedzi Gryf miał szansę na zdobycie drugiej bramki po strzale Daniela Piechowskiego. Kolejna szansa dla gospodarzy nadarzyła się w 66 minucie. Po rzucie wolnym z 18 metrów Patryk Dąbrowski trafił w obrońcę. Od 70 minuty tempo gry nieco spadło. Widać już było trudy spotkania. Wynik nie uległ zmianie. Dopisała również frekwencja na trybunach.

Spotkanie podsumował trener Górnika Łęczna, Kamil Kiereś. Stwierdził on, że puchar może być fajną przygodą, ale dla klubu najważniejsza jest liga. Już są ubytki w zespole z powodu urazów, a mecz pucharowy spowoduje, że kontuzjowanych piłkarzy przybędzie. Zdaniem trenera winę za nadmiernie ostrą grę ponosi sędzia, który w porę nie utemperował zawodników Gryfa kartkami. Faktem jednak jest, że w pojedynkach powietrznych i operowaniu ciałem Gryfici byli w większości lepsi.

Grzegorz Bednarczyk, trener Gryfa nie krył zadowolenia z postawy swoich zawodników. Przyznał też, że w grze widać było różnicę klas między zespołami, ale jego piłkarze zostawili na boisku kawał serca. Były też dogodne sytuacje do zdobycia bramek, ale nie zostały wykorzystane.

Jeśli piłkarze Gryfa będą tak grali w każdym meczu ligowym jak z Górnikiem Łęczna, to trener może być spokojny o końcowy rezultat tego sezonu. (opr. rkh)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.