K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Szpital nie tylko dla koronawirusa

0

Przewlekle chorzy narzekają na utrudniony dostęp do świadczeń szpitalnych. Dotyczy to zwłaszcza cierpiących na choroby nowotworowe, kardiologiczne i neurologiczne. Te były w zeszłym roku przyczyną 74% zgonów w Polsce, a dziennie umierało w naszym kraju ponad 1.120 osób.

Niepokojące sygnały o zamykaniu pojedynczych oddziałów – do czego doszło ostatnio w Koszalinie i Kołobrzegu – a niekiedy całych szpitali z powodu obecności w nich koronawirusa negatywnie wpływają na pacjentów z chorobami przewlekłymi. Niektórzy skarżą się, że terminy ich wizyt i skorzystania z koniecznych zabiegów w słupskiej placówce szpitalnej zostały przełożone na odległe terminy. Kierownictwo szpitala uspokaja i zapewnia, że procedury ratujące życie są cały czas dostępne.

Zgodnie z wytycznymi, które objęły wszystkie szpitale musieliśmy odwołać wszystkie zabiegi planowe – mówi Marcin Prusak, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku. – Część oddziałów pracuje nadal. Dotyczy to między innymi hematologii czy chemioterapii, ponieważ tam leczeni są ci, którzy cierpią na choroby onkologiczne i z oczywistych przyczyn nie mogą przerwać leczenia. Czasami zdarza się, że pacjenci innych oddziałów, na przykład kardiologii, zwracają uwagę na to, że lekarze jakby przerwali ich leczenie albo nie przyjmują ich, a ich przyjęcie zostało wyznaczone jakiś odległy czas. To wynika z tego, że ostateczna decyzja o tym, jak będzie wyglądało leczenie należy do lekarza. Jeżeli lekarz wskazał, że w tym konkretnym przypadku, w sytuacji konkretnego pacjenta nie ma konieczności natychmiastowego leczenia, które ratuje życie i jest możliwość poczekania, to lekarz wyznacza takiemu pacjentowi bardziej odległy termin wizyty.

Wiele obaw o swoje zdrowie mają również ci, którzy zaczynają odczuwać określone dolegliwości. Niestety, często z powodu lęku przed zakażeniem się koronawirusem – a sygnalizują to już specjaliści – zwlekają z powiadomieniem lekarzy o swoim zdrowiu. W efekcie trafiają do szpitala już w zaawansowanym stanie chorobowym, co utrudnia leczenie.

Wszystkich pacjentów, wszystkich chorych, którzy boją się zgłaszać do naszego szpitala ze swoimi dolegliwościami muszę uspokoić, bo Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Słupsku nie jest szpitalem zakaźnym – wyjaśnia Marcin Prusak. – Nie jest także szpitalem jednoimiennym, więc u nas nie ma żadnych przypadków koronawirusa. Tacy pacjenci nie są tutaj leczeni. To po pierwsze. Po drugie, dotychczas nie zdarzyło się, aby u nas któryś z pacjentów miał koronawirusa, bo to by oznaczało zamknięcie części szpitala, a konkretnie oddziałów, gdzie ten pacjent przebywał. Były podejrzenia, ale okazały się nieprawdziwe. Dodatkowo, od kilku dni, mamy ustawione namioty przed szpitalem. Te namioty i kontenery służą temu, aby weryfikować pacjentów, którzy mogą być podejrzewani o to, że mogą być chorzy na koronawirusa. W namiotach badana jest im temperatura, przeprowadzany wywiad. Jeżeli któryś z pacjentów jest podejrzany, że może być chory na koronawirusa jest na pewien czas umieszczany w specjalnych kontenerach i tam czeka na wyniki badań. Jeżeli te badania wykluczą obecność koronawirusa, jest dalej hospitalizowany. Przeprowadzając taki wstępny triaż ograniczamy do minimum możliwość przedostania się koronawirusa do słupskiego szpitala. Muszę uspokoić tych wszystkich, którzy boją się przychodzić do szpitala, boją się poddawać leczeniu, które jest cały czas wymagane, konieczne ze względów zdrowotnych. Uspokajam, że możliwość zakażenia się koronawirusem w szpitalu jest naprawdę minimalna. Chyba nawet mniejsza niż na ulicy czy w każdym innym miejscu. Poza tym każdy wchodzący, niezależnie czy do szpitala, czy budynku administracji, ma mierzoną temperaturę i ma odkażane ręce.

Lekarze specjaliści już teraz martwią się o przyszłość pacjentów z chorobami nowotworowymi, krążeniowymi i neurologicznymi. Ich leczenie nie może czekać, a strach przed koronawirusem ludzi odczuwających dolegliwości je opóźnia. Tymczasem w roku 2019 właśnie na te choroby umierało 74% Polaków spośród ponad 1.120 (średnio) zgonów dziennie. (opr. rkh)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.