Część kibiców związana z Gryfem Słupsk chce dymisji prezesa klubu Pawła Kryszałowicza. Pod jego adresem padły oskarżenia o złe zarządzanie klubem i nieprawidłowości finansowe jakich miał się dopuścić.
Paweł Kryszałowicz, były reprezentant Polski, po zakończeniu kariery piłkarskiej wrócił do Słupska i do Gryfa Słupsk – klubu, którego jest wychowankiem. Od kilku lat pełni funkcję prezesa. Podczas ostatniego meczu z Gedanią Gdańsk grupa kibiców wywiesiła na płocie okalającym płytę boiska transparent o treści: „Nie masz ambicji i pomysłu na zmiany, Kryszał i zarząd do wymiany”. Nie po raz pierwszy okazuje się, że łaska kibiców na pstrym koniu jeździ. Przed trzema laty, gdy podano informację, że Kryszałowicz jest chory i ma nowotwór, to jednoczono się i wspierano go w walce z chorobą. Kibice organizowali dla niego mecze charytatywne. Teraz wymagania sportowe i oczekiwania piłkarskiego awansu wzrosły. W ślad za tym pojawiły się problemy. Z informacji medialnych wynika, że oprócz niejasności finansowych są również konflikty na linii Kryszałowicz – rodzice juniorów z piłkarskiej akademii. W tej sprawie otrzymaliśmy oświadczenie od Moniki Zieleniewskiej, dyrektor Akademii Piłkarskiej Gryfa Słupsk. Oto jego pełna treść:
„W nawiązaniu do opublikowanego w dniu 8 listopada br. artykułu na łamach Sportowych Faktów Wirtualnej Polski odnośnie nieprawidłowości w klubie Gryf Słupsk, informuję, że jako Dyrektor Akademii Piłkarskiej Energa Gryf Słupsk, której podmiotem prowadzącym jest Gryf Słupsk, z pełną stanowczością nie zgadzam się z bezpodstawnymi zarzutami jakoby istniał jakikolwiek konflikt między AP Energa Gryf Słupsk a Pawłem Kryszałowiczem a także na linii rodzice Akademii – Paweł Kryszałowicz. Wszystkie te nieuzasadnione zarzuty kierowane na osoby Zarządzające Klubem, a w dużej mierze dotyczące osoby Pawła Kryszałowicza powodują, że odbija się to na działalności Akademii, która stanowi jedność z Gryfem”.
O ocenę zarzutów stawianych przez część kibiców Pawłowi Kryszałowiczowi poprosiliśmy również radnego Rady Miejskiej w Słupsku Łukasza Jaworskiego. Jest on między innymi członkiem komisji finansów, która opiniuje także wydatkowanie środków na rozwój sportu, rekreacji i turystyki.
– Pojawiły się na stadionie transparenty – mówi radny Łukasz Jaworski. – Kibice protestują, nie podoba im się sytuacja, jaka jest i w ten sposób to wyrażają. Dotacje otrzymywane przez kluby są regularnie sprawdzane i tutaj nie ma jakichś zastrzeżeń. Najlepszym sposobem na rozwiązanie tej sytuacji byłoby spotkać się i porozmawiać. Rozmowa w takich sytuacjach jest najlepsza. Myślę, że nie ma podziału wśród kibiców. Niektórzy są bardziej niezadowoleni z tej sytuacji piłkarskiej i oni w ten sposób to wyrażają. Inni kibice chodzą na stadion dla meczu. Wiadomo, wszyscy chcieliby, żeby w mieście była wyższa liga i są osoby, które starają się to zorganizować, ale to nie jest takie proste. Uważam, że wszystkie strony powinny rozmawiać, bo bez tego klub może pewnego dnia upaść. Widziałem też oświadczenie kibiców, którzy odcięli się od informacji pojawiającej się w ogólnopolskich mediach, więc jest to taka sytuacja, w której na dobra sprawę nie wiadomo o co chodzi. Klub ma pieniądze jakie ma, pozyskuje też pieniądze z zewnątrz i według mojej wiedzy starcza to na osiągnięcie takiego wyniku, jaki klub akurat ma. Na awans nas po prostu nie stać.
Sympatycy futbolu mają nadzieję, że obie strony dojdą do porozumienia i konflikt dla dobra słupskiej piłki nożnej zostanie zażegnany. (opr. rkh)