Z terenu cmentarza zniknęły budki dla wolno żyjących kotów. Fundacja opiekująca się zwierzętami, która odpowiada za ich postawianie uważa, że zrobiono bezprawnie Magistrat odpowiada, że budki były powodem zanieczyszczeń i skarg ze strony mieszkańców.
Dzięki programowi Akumulator Społeczny, realizowanemu ze środków publicznych, budki zostały ustawione w różnych częściach miasta przez Fundację Serce na Łapce. Schronienia dla wolno żyjących kotów pojawiły się także na terenie miejskiego cmentarza, gdzie kotami opiekują się wolontariusze fundacji. Aby nikomu nie przeszkadzały znaleziono im miejsce w pasie zieleni odgradzającym nekropolię od sąsiednich domów. Niestety z nieznanych powodów w pewnym momencie budki zniknęły, a koty zostały bez schronienia. Miasto tłumaczy, że schronienia stały się celem złodziei, a to budzi wątpliwości osób z fundacji.
– Nie przypuszczam, żeby zostały ukradzione, bo taka budka waży prawie sto kilo – mówi
Anna Podlipna, prezes Fundacji Serce na Łapce. – Jedna osoba jej sobie na plecy nie weźmie i nie wyniesie z tego terenu. To musi być co najmniej dwóch dorosłych mężczyzn, żeby taka budkę podnieść, wynieść. To są budki drewniane, ocieplone, więc nie przypuszczam, żeby ktoś mógł sobie ot tak taką budkę zabrać. Z informacji, które uzyskaliśmy wiemy, że zostały one sprzątnięte przez pracowników cmentarza, wyrzucone do śmietnika… Po prostu zniszczone.
Wolontariusze chcieli ponownie postawić na cmentarzu budki, ale miasto już nie wyraziło na to zgody. Podobnie jak na dalsze dokarmianie zwierząt. W piśmie podpisanym przez wiceprezydenta Marka Golińskiego, decyzje miasta argumentowane są tym, że budki były miejscem składowania śmieci, a skupisko kotów miało wywoływać oburzenie osób odwiedzających groby.
– Od dziesięciu lat przychodzę w to miejsce, bo te zwierzęta są tutaj już ponad dziesięć lat – informuje Anna Podlipna. – Niektóre odchodzą, inne przychodzą. Wszystkie zwierzęta są wykastrowane, wysterylizowane. Nie ma możliwości, żeby tutaj było brudno. Jeżeli ktoś przynosi swoje nieczystości, to ma kontener do wyrzucenia. To naprawdę byłaby złośliwość, gdyby ktoś tutaj je przyniósł i rzucił akurat do budek. Nie ma takiej możliwości. Te budki przeznaczone były wyłącznie dla zwierząt, po to, żeby mogły się schronić przed deszczem, przed zimnem. W tej chwili nie mają nic.
Działacze z fundacji uważają, że likwidacja budek niczego nie zmieni, ponieważ koty i tak zostaną na swoim miejscu, tyle że bez schronienia. Wolontariusze proszą władze ratusza o zmianę stanowiska i umożliwienie im dalszej opieki nad czworonogami. Pod apelem podpisały się wszystkie organizacje prozwierzęce działające w regionie. (opr. rkh)