Festiwal Smaków Food Trucków odbywał się w miniony weekend w Parku Kultury i Wypoczynku. Smakosze mogli popróbować różnego rodzaju fast foodów – od burgerów i domowych zapiekanek po specjały kuchni tybetańskiej.
Amatorzy doświadczania różnych smaków potraw nie mogli narzekać na brak propozycji dla ich podniebienia. Były domowe zapiekanki, specjały kuchni hiszpańskiej, meksykańskiej i węgierskiej, pieczone kasztany, węgierskie ciastka kominkowe z nutellą, truskawki w czekoladzie, meksykańskie chimichangi czy belgijskie frytki.
– W Słupsku jesteśmy po raz pierwszy, zazwyczaj jeździmy na południe Polski – mówi Małgorzata Tomczyk, współorganizatorka festiwalu. – Ale mamy nadzieję – jeśli mieszkańcom miasta przypadnie do gustu nasza impreza – że wrócimy tutaj jesienią. Z atrakcji dodatkowych mamy coś dla dzieciaków, zawody w jedzeniu na czas hamburgerów, zapiekanek czy frytek belgijskich.
Organizatorzy twierdzą, że celem festiwalu jest promowanie zdrowego, różnorodnego i wykonanego z pasją jedzenia z food trucków, ale wiele osób podchodzi sceptycznie do posiłków przygotowanych w wędrownych barach. Nie wierzą w ideowość w tym biznesie, gdzie wszystko musi być przygotowane szybko, tanio i w dodatku ma klientom smakować, a od tego – jak twierdzą przeciwnicy food trucków – są sztuczne wzmacniacze smaków.
Innego zdania są smakosze, którzy – jak widać – dopisali w weekend w Parku Kultury i Wypoczynku. W różnorodności wygłaszanych opinii o tej formie gastronomii można jednak było znaleźć wspólny mianownik – tego typu imprezy są w Słupsku bardzo potrzebne.
Na festiwalu pojawił się też pierwszy w Polsce game truck, czyli samochód wypełniony grami imprezowymi, rodzinnymi czy też logicznymi. Foodtruckowy biznes w Polsce dopiero się rozwija, ale – sądząc po frekwencji w Słupsku – ma przed sobą wielką przyszłość.
(opr. jwb)