W Lasku Południowym uczczono pamięć 24 przymusowych robotników, którzy zostali zamordowani przez niemieckich oprawców. Dziś mija 73. rocznica tych ponurych dla Słupska wydarzeń.
Do tragedii doszło w przeddzień zakończenia działań wojennych. 7 marca 1945 roku naziści zamordowali w Lasku Południowym 24 robotników przymusowych. Ofiary bestialskiego czynu pochodziły z obozu pracy Schliepgrund, który znajdował się przy obecnej ulicy Kozietulskiego.
– Stworzono system obozów niewolniczej pracy, a robotników traktowano jak więźniów – mówił podczas uroczystości Zenon Klemeńczak, prezes Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę. – Od tej zbrodni minęło sporo czasu, trochę więcej niż trzy pokolenia. Losy ludzi ze znakiem „P” to także fragment walki o wolność i godność w historii naszego narodu podczas II wojny światowej.
Podkreślano, że pomimo zmian we współczesnej Europie następnym pokoleniom nie wolno zapominać o zbrodniach dokonanych przez prześladowców.
– Jest to zbrodnia bez precedensu, którą można porównać do tragedii w Katyniu, Miednoje, Charkowie – mówi wiceprezydent miasta Krystyna Danilecka-Wojewódzka. – Także do wielu innych podobnych tragedii, a wszystkie one są niewyobrażalne.
Wiceprezydent przypomniała, że w 1974 roku słupski artysta rzeźbiarz Jarosław Jaruga w imieniu wszystkich mieszkańców Słupska uhonorował, oddając w pamięć miasta śmierć tych 24 ludzi, którzy zostali zgładzeni u progu wolności. Dziś w miejscu kaźni stoi pomnik składający się z 24 kamiennych słupów symbolizujących zabitych. Większość robotników rozstrzelano, kolejnych zamordowano uderzając tępym narzędziem w głowę, a niektórych zakopano żywcem. Aby dokładnie ustalić przyczynę zgonu, ciała były ekshumowane dwukrotnie.
(opr. jwb)