K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Tykająca bomba w Bałtyku

0

W Rowach przeprowadzono ćwiczenia ratownicze z zakresu skażenia chemicznego. Akcję zlokalizowano na obszarze morskim, aby przegotować się na ewentualny wyciek chemikaliów z pojemników zalegających na dnie Bałtyku.

Szacuje się, że na dnie Bałtyku znajduje się 50 tysięcy ton środków chemicznych, w tym broni chemicznej zatopionej w wodach morza po II wojnie światowej. Po ponad 70 latach rdzewiejące beczki są jak tykająca bomba ekologiczna, która może być poważnym zagrożeniem dla morskiego ekosystemu, a także dla ludzi. Służby mówią o rozszczelnieniu pojemników z chemikaliami, rozważając nie to, czy dojdzie do takiego zdarzenia, ale kiedy ono nastąpi, i już dziś przygotowują się na taką ewentualność.

Po to jest to szkolenie, i praktyczne, i teoretyczne, żeby znać procedury, żeby każda służba wiedziała, w jaki sposób i kiedy ma interweniować, żeby te działania były odpowiednio skoordynowane. Na jednej z ostatnich komisji bezpieczeństwa i porządku, która działa przy starostwie powiatowym w Słupsku, tego typu sygnały wystąpiły. Rzeczywiście jest problem, kiedy w Bałtyku pojawia się nieidentyfikowana substancja i wtedy te procedury nie do końca są jasne. Dlatego potrzebne jest to szkolenie – mówi Paweł Lisowski, starosta powiatu słupskiego.

Akcja miała przede wszystkim na celu sprawdzenie koordynacji różnych służb, których zadaniem jest likwidacja zagrożenia. W szkoleniu wzięli udział także samorządowcy z całego pasa nadmorskiego oraz przedstawiciele administracji państwowej.

To ćwiczenie jest po pierwsze po to, aby skoordynować nasze służby i żeby wszyscy zainteresowani wiedzieli, co może nastąpić – mówi Włodzimierz Kotuniak, dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku. – Wiadomo, straszą nas różnymi iperytami, środkami chemicznymi i niewątpliwie są to zagrożenia, bo coś takiego na pewno leży na dnie Bałtyku, to jest stwierdzone. Ale również musimy wiedzieć, co robić – a jest taka możliwość – jeśli statki płynące z Kaliningradu, z Gdyni, po wyładunku parafiny mogą myć swoje ładownie. Zwłaszcza latem spotyka się takie sytuacje, parafina wypływa na brzeg i wtedy też musimy umieć w takiej sytuacji się zachować.

Scenariusz symulowanego zdarzenia zakładał wyrzucenie przez morze na ląd rozszczelnionych beczek z nieznaną substancją. Zadaniem służb była szybka likwidacja zagrożenia skażeniem chemicznym.

Nasze działania będą polegały na ograniczeniu wycieku z tej beczki, zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz ustaleniu, jaki to rodzaj substancji i jakie stwarza zagrożenie – mówi st. kpt. Tomasz Ponczkowski z Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku. – Następnie celem będzie wprowadzenie sekwencji działań w zakresie ratownictwa chemiczno-ekologicznego.

Chodzi przede wszystkim o zabezpieczenie domniemanego rozlewu substancji na wodach morskich.

Rozstawimy zapory zabezpieczające dalsze rozprzestrzenianie się oleju, a dodatkowo będziemy wspierać działanie tej zapory olejowym zbieraczem mechanicznym, który potrafi przefiltrować do pięciu metrów sześciennych wody na godzinę. Następnie domniemany rozlew przeładowany zostanie do zbiornika mobilnego, który również może pomieścić do 5 metrów sześciennych zabrudzonej wody – mówi Rafał Goeck, rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.

Na szczęście na wodach polskich do rozlewu substancji chemicznych dochodzi bardzo rzadko, a jeśli już takie sytuacje się zdarzają, to dzięki nowoczesnemu sprzętowi i procedurom udaje się usunąć 99 procent zanieczyszczeń. (opr. jwb)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.