K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Weryfikacja podpisu

0

Nie milkną echa sprawy związanej z rzekomym podpisem, jaki sekretarz miasta Słupsk miał złożyć na liście przeciwników włączenia kilku sołectw gminy Słupsk w granice administracyjne miasta. Gmina wiejska wydała już w piątek swoje oświadczenie, a sekretarz zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa i sfałszowania jego podpisu.

Przepychanki pomiędzy Urzędem Gminy Słupsk a Łukaszem Kobusem, sekretarzem miasta Słupska, trwają od 12 stycznia, gdy odbyło się zebranie z mieszkańcami Siemianic. To wtedy obecny na tym spotkaniu sekretarz miał podpisać się na liście przeciwników włączenia sołectwa w granice administracyjne Słupska. Urząd poinformował o tym media, a w miniony piątek wystosował oświadczenie, w którym potwierdza m.in., że pod protestem podpisywanym na tym spotkaniu znalazł się podpis „Łukasz Kobus”, a urząd jest w posiadaniu takiego dokumentu.

Na chwilę obecną podtrzymujemy wszystkie nasze wypowiedzi, które są zamieszczone w tym oświadczeniu i będziemy czekać, jak sprawa dalej będzie przebiegała – mówi Ewa Guzińska, rzecznik prasowy Urzędu Gminy Słupsk. – Nie chcielibyśmy jednak, aby ten wątek zakłócił nasz faktyczny problem, faktyczną kwestię, ważną dla całego regionu słupskiego, jaką jest zmiana granic administracyjnych miasta.
Sam zainteresowany twierdzi, że żadnego dokumentu nie podpisywał i zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa i sfałszowania jego podpisu.

Gdyby jednak te działania okazały się nieuzasadnione, gmina w swoim oświadczeniu zastrzegła, że będzie się domagać wyciągnięcia karnych konsekwencji bezpodstawnego zawiadomienia prokuratury.
– Ja żadnego dokumentu nie podpisywałem, nie podpisywałem protestu i nie rozumiem, z jakiego powodu gmina zdecydowała się informować media o tym, że dysponuje podpisem złożonym akurat przeze mnie. Nikt mnie nie pytał, czy to faktycznie ja złożyłem ten podpis – mówi sekretarz miasta Słupska Łukasz Kobus. – Wezwałem gminę do zaprzestania rozpowszechniania tego typu informacji. Poprosiłem też gminę, aby publicznie z tego się wycofała. Jeżeli gmina w wyznaczonym przeze mnie terminie nie spełniłaby tego żądania, składam pozew do sądu o naruszenie moich dóbr osobistych. Ja mam pewność, że żadnego dokumentu nie podpisałem, mam pewność, że na żadnym ze spotkań nawet przez ułamek sekundy nie miałem długopisu w ręku, więc w takim razie będzie to już musiał w tym przypadku rozstrzygnąć sąd.
Jako potwierdzenie intencji sekretarza gmina podkreśla także fakt, że jest on mieszkańcem Siemianic. Natomiast zgromadzone na spotkaniu osoby miały wyrazić swoje zdziwienie, widząc na kartach podpis Łukasza Kobusa.

– Faktem jest, że jestem mieszkańcem Siemianic, faktem jest, że byłem na spotkaniu. Na tym spotkaniu bardzo wyraźnie zadeklarowałem, że jestem za rozszerzeniem granic miasta – mówi Łukasz Kobus. – Po swojej wypowiedzi – te osoby, które były, widziały – podszedłem do stolika, ale podszedłem wyłącznie po to, aby zobaczyć, jakie podpisy są zbierane. I nie podpisywałem żadnego dokumentu, nawet nie miałem dokumentu w ręku.
W swoim oświadczeniu Urząd Gminy Słupsk sugeruje również, że mogło dojść do niefrasobliwości przy składaniu podpisów, a skarbnik mógł po prostu pomylić listę protestacyjną z listą obecności.

– Na tym stoliku nie widziałem listy obecności, widziałem tylko protest, a w związku z tym, że nie podpisałem nic, to na pewno też nie podpisałem listy obecności. Wydaje mi się, że nawet takiej nie było. Ale nie podpisywałem żadnego dokumentu, więc tutaj to twierdzenie na pewno nie jest prawdziwe – mówi sekretarz miasta Słupska.

Do końca marca mają odbyć się konsultacje społeczne, jednak już dziś wiadomo, że sprzeciw mieszkańców gminy jest bardzo wyraźny. Włodarze Słupska mają jednak inny atut: brak opowiedzenia się mieszkańców nie będzie wiążący, a ostateczna decyzja o poszerzeniu Słupska kosztem gminy Słupsk należeć będzie do rządu. (opr. jwb)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.