Grupa osób, która organizuje pomoc dla słupskiego społecznika w odbudowie domu po spaleniu, poszukuje fachowców znających się na budowlance. Celem jest pomoc w ociepleniu ocalałej po pożarze części budynku mieszkalnego pana Ireneusza Borkowskiego.
„Języki ognia pożarły mój dom” – pisze w wierszu pan Ireneusz Borkowski, poeta, społecznik, znany słupszczanom i mieszkańcom regionu z wielu akcji dobroczynnych na rzecz innych. Pomaga bezinteresownie, oddając pracę swoich rąk, swój czas i środki. Teraz sam znalazł się w potrzebie. Od trzech lat próbuje zaradzić skutkom pożaru, który strawił jego dom. Po drodze doszły jednak w rodzinie bardzo poważne problemy zdrowotne, które w znacznym stopniu pochłonęły domowy budżet na leczenie. Do tego widmo astronomicznych cen za ogrzewanie gazowe, założone po zniszczeniu w pożarze pieca. Dom nie jest jeszcze w pełni zabezpieczony, a najpilniejsze zadanie stanowi załatanie głębokich szczelin pod dachem, ocieplenie i otynkowanie budynku. Potrzeba fachowców.
– Fachowców, którzy by doradzili, jak to zrobić, żeby było to też dobrze zrobione, żeby odbudować, konkretnie ocieplić. W środku też mam dużo ubytków, ale tam pomału jakoś sobie dam radę, natomiast z zewnątrz niestety bez sprzętu, bez rusztowania, bez ludzi, którzy się na tym znają, nie poradzę sobie – mówi poszkodowany w pożarze społecznik Ireneusz Borkowski.
Materiał w postaci styropianu jest już zabezpieczony. W tej bardzo trudnej dla społecznika sytuacji wspomagają go ci, których wcześniej sam wspierał i ci, którzy chcieli usłyszeć prośbę o pomoc.
– Poznaliśmy się z Irkiem – i myślę, że znaczna część ludzi, która chce pomóc Irkowi – właśnie dlatego, że to Irek najpierw nam pomagał. Ja zawsze działam społecznie i tworzę placówki bez pieniędzy. I Irek zawsze mnie wspierał w tej części czy to meblowej, czy wyposażenia, ale również ostatnio w Caritasie. Kiedy potrzebna jest żywność, Irek zbiera i przywozi, załatwia i organizuje – mówi Beata Kątnik. – Jest takim dobrym duchem. I myślę, że skoro Irek do tej pory pomagał nam wszystkim, to wstydem byłoby, żeby nie pomóc jemu. Stąd spotkaliśmy się, każdy wie, jak może pomóc i w jakim zakresie. No i chcemy, żeby Irek mógł dalej nam pomagać. To trochę egoistyczne.
W sierpniu została zorganizowana akcja charytatywna na rzecz wsparcia pana Ireneusza. W zbiórkach i licytacjach zebrano nieco ponad 13 tysięcy w gotówce, a ze sprzedaży voucherów w internecie doszło 6,6 tysiąca złotych.
– Te pieniądze zostaną przeznaczone na zakup materiałów, natomiast wciąż szukamy, wciąż potrzebujemy kogoś, kto pomoże nam zrealizować zadania, które przed nami stoją – mówi pani Emilia, współorganizatorka akcji charytatywnej. – Szukamy ludzi dobrej woli, może jakiejś firmy, może ekipy, jakichś osób, które mają pojęcie o tym, jak zabrać się za remont, po to, żeby po prostu fizycznie to zrobić, bo jeśli te środki przeznaczymy na materiały, to nie będziemy mieli z kolei na to, żeby wykonać tę pracę, te zadania. Tak więc bardzo prosimy o wsparcie tym razem wykonawcze.
„Nie jestem sam, Bóg dał drabinę kolejny już raz, najwyższy czas na nią wejść” – czytamy w wierszu pana Ireneusza, który wierzy, że uda mu się stanąć na nogi. Sierpniowy festyn charytatywny dla Irka przyciągnął wiele życzliwych osób.
– Gros ludzi do nas przybyło, wspaniałych – tak jak ich poznałem – i aniołów, i ludzi o anielskim sercu, którzy byli na festynie. Pięknie wpłacali, licytowali – choć jak koleżanka tu wspomniała, licytacje jeszcze nie zostały zakończone, one dalej trwają. I zbieramy – mówi Przemysław Konwerski, współorganizator akcji charytatywnej. – Potrzebujemy na takie materiały, jak przyklejenie styropianu czy siatki tynku, to jest około 200 metrów kwadratowych budynku. I potrzebujemy rąk do pracy, rąk, które się znają, jak to zrobić i także pomogą nam z dobrego serca. Gorąco zapraszamy.
Grupę aniołów – jak nazywa ich pan Ireneusz – tworzą m.in. panie Beata, Emilia, Ania, Michalina, Irina oraz panowie Adam, Zbigniew i Przemysław, którzy wcześniej się nie znali, natomiast połączył ich wspólny cel.
– Jest taka dewiza, że lepiej pomagać niż korzystać z tej pomocy, więc chyba to nas tak ku temu skłania. Chcemy, żeby jak najbardziej nam się to udało, żebyśmy przed zimą zdążyli z remontem, dlatego prosimy, żeby ta pomoc od państwa wyszła ze szczerego serca, tak jak wyszła od nas – mówi pani Ania, współorganizatorka akcji charytatywnej. – Naprawdę jeśli jest taka możliwość, to żebyśmy nie musieli ponosić większych kosztów. Oczywiście jakieś pieniążki mamy, jesteśmy w stanie je na to przeznaczyć, bo na ten cel zostały zebrane, ale im więcej rąk do pracy nam przybędzie, tym będzie nam łatwiej.
„Zaraz dzień, jeszcze jeden, zrób co możesz” – pisał w wierszu o aniołach Czesław Miłosz. Być może ktoś zechce dołączyć do grona tych, którzy już zareagowali na trudną sytuację słupskiego społecznika. (jwb)